"Moi mężczyźni ", Nathalie K.Flower

 Nie lubię sięgać po powieści że scenami erotycznymi, szczególnie, gdy pojawiają się w nich wulgarne określenia. Staram sie omijać takie książki szerokim łukiem. Jednak jeśli nie mam takiej świadomości, ponieważ nie było odpowiednich oznaczeń na książce, zaczynam czytać, nie mając takiej wiedzy...Podobnie było z powieścią, o której jest dzisiejszy wpis.


Narracja w powieści pt. "Moi mężczyźni" Nathalie K. Flower" #współpracabarterowa jest pierwszoosobowa. Historię poznajemy z perspektywy 42-letniego Maksa. Maks ma za sobą nieusany związek. Iza, kobieta, którą kochał, odrzuciła jego oświadczyny i odeszła. Weronika rozstała się z mężem, z którym ma dwóch synów. Jej uczucia do niego są nadal świeże. 

Maks i Weronika spotykają się na weselu wspólnych znajomych. To tam, mężczyzna zainteresował się nią, jednak wtedy jeszcze była mężatką. Po jakimś czasie, ich drogi przecinają się w Polańczyku. Mężczyzna postanawia zaryzykować  znajomość. Między nimi szybko wybucha uczucie i namiętność. Miłość na odległość bywa trudna, choć oboje próbują spotykać się jak najczęściej. I kiedy prawie wszystko zaczyna się powoli układać, pojawia się Damian, ex Wery. Czego może od niej chcieć? Czyżby uczucie nie wygasło? A może chodzi o coś zupełnie innego? Czy kobieta odnajdzie w końcu swoje szczęście? 

Miałam spore oczekiwania co do tej powieści. Książkę czyta się bardzo szybko, więc skoczyłam ją w dwa wieczory. Historia z perspektywy mężczyzny, była bardzo interesujaca i muszę przyznać, że to Maksa bardziej polubiłam. Jak wspomniałam wyżej, opisy scen miłosnych omijałam.

 Nie lubię, kiedy łączą się z wulgarnym językiem, a tak tutaj było. Być może, gdyby była taka informacja, nie sięgnęłabym po ten tytuł. Punktem zwrotnym było pojawienie się byłego męża i to, co później działo się z Weroniką. Zaczęłam zupełne inaczej patrzeć na bohaterkę oraz położenie w jakim się znalazła. Żałowałabym, gdybym odpuściła sobie tę książkę przez sceny erotyczne. Moje emocje podczas dalszej lektury, wskoczyły na zupełnie inny poziom i to tak, że po zamknięciu książki jeszcze długo zastanawiałam się "co to właściwie było?". Dlaczego taki pomysł na finał?  Czy nie można było poprowadzić fabuły inaczej? To było totalne zaskoczenie, cała paleta emocji, w którą wkradało się też zagubienie. Nie takiego zakończenia się spodziewałam. Skonczyło się łzami, a nie tak miało być. Jednak dopiero na końcu, w słowach od autorki, zrozumiałam. Wszystko zaczęło układać się w całość. Cieszę się, że dałam szansę tej opowieści.

Komentarze