Szukając książek na jesienne wieczory, przy okazji wizyty w bibliotece, moją uwagę zwróciła książka Anny Bialer pt. "Szczęścia też chodzą parami". Liczyłam na ciekawą, ciepłą historię, może trochę romantyczną. Zapowiadało się naprawdę dobrze.
Maria to kobieta po rozwodzie i po romansie z żonatym mężczyzną. zajmuje się prowadzeniem szkoleń. Chce zacząć wszystko od nowa, kupuje mieszkanie, zakłada nawet konto na portalu randkowym. Jednak szybko pojawia się osoba, która prześladuje ją i Laurę, jej córkę. Wsparcia szuka u przyjaciółek, Joli i Baśki oraz pani detektyw, która ma rozwikłać zagadkę tajemniczego prześladowcy. Kto nim jest czy zagrożenie jest realne?
Liczyłam na dobrą powieść obyczajową z nutką wątku kryminalnego. Bohaterka wydała się pozytywną postacią, z humorem, jednak nie na tyle sporym, żeby mnie zaciekawić. Powieść poprowadzona w pierwszej narracji, widziana z perspektywy Marii. Czasami jej zachowania były infantylne. Momentami naprawdę ciężko było mi się wciągnąć w fabułę. Brakowało mi emocji, które przyciągają mnie do książki.
Myślę, że "Szczęścia też chodzą parami" może być taką niezobowiązującą, lekką lekturą, po ciężkim dniu, niewymagającą.
To pierwszy tom serii. Przemyślę jednak, czy będę chciała sięgnąć po drugi tom zatytułowany "Życiem rządzi chaos". Czuję spory niedosyt.
Komentarze
Prześlij komentarz