"Krok do szczęścia", Anna Ficner-Ogonowska

 "Krok do szczęścia" to druga część serii o szczęściu Anny Ficner-Ogonowskiej. Seria ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak [Współpraca barterowa]. Tom nie jest tak opasły,  jak pierwszy, ale jest gruby (528 stron).


"Krok do szczęścia"


Poznajemy dalsze losy Hani i Mikołaja. Mężczyzna przyjechał za swoją ukochaną aż nad morze. Bo właśnie tam uciekła Hania - do pani Irenki, do swojej przystani. Mikołaj zrobi wszystko, aby kobieta jego życia zaufała mu i oddała bez obaw swoje serce. Jednak młoda kobieta waha się. Mimo, iż wie, że może być z nim szczęśliwa, w jej sercu tli się wiele obaw. A gdy odkrywa rodzinna tajemnicę, czuje,  że to dla niej zbyt wiele. Czy poukłada swoje sprawy, zawalczy o siebie, swoje szczęście i miłość?

 Myślałam, że w drugiej części otrzymam większa porcję emocji, coś zacznie się dziać, a Hanka pokażę pazur. Niestety, już na początku jej zachowanie zaczyna mnie irytować. Jest tak dziecinna, miejscami infantylna, że zwyczajnie jest mam ochotę nią potrząsnąć. Ciekawiej robi się dopiero wtedy, kiedy Hanka odkrywa rodzinną tajemnicę i kiedy próbuje przeżyć swoją żałobę. Tu nie mam zamiaru tego krytykować. Sama mierzyłam się z bolesną stratą i wiem, że każdy ma swój czas i sposób na pożegnanie z bliskimi... 

Dialogi, które prowadzi z Mikołajem, wyglądają czasami nieporadnie i przypominają rozmowy nastolatków. Przykład:

"-Czyżbyś chciał,  żebym wzięła cię za rękę? - Zerknęła w jego kierunku i przez chwilę w tym ciemnym korytarzu odnalazła atmosferę  mostu Karola.

- Nie. Chciałbym,  żebyś oddała mi swoją. Na zawsze. 

To jedno wypowiedziane szeptem zdanie sprawiło, że zawirował świat. Straciła równowagę. 

- Nic ci nie jest? - Już był przy niej. Przyjemnie blisko. Może dlatego kręciło jej się w głowie coraz bardziej..."

Przepraszam, ale mnie takie dialogi zupełnie nie przekonują, a wręcz śmieszą. Podobnie, bohaterka zamiast szczerze porozmawiać z mężczyzną,  to ona ucieka lub odpowiada, że nie wiadomo, o co jej chodzi i co ma na myśli. Dla mnie Hania jest postacią niedojrzałą, nieasertywną, nieporadną. Zastanawiałam się długo, co widział w niej Mikołaj i co miała w sobie takiego, że na jej punkcie tak bardzo oszalał jej mąż... 

Chyba wolałabym poznać bliżej Dominikę, jej młodszą siostrę i najlepszą przyjaciółkę. Gdyby to ona była główną postacią.  Ona jest o wiele ciekawsza. Nie owija w bawełnę, kiedy ma ochotę, to krzyczy, mówi prosto z mostu. Jest trochę zakręcona, zabawna, ale potrafi też odpowiedzieć ciętą ripostą. W tej części, spodziewa się z Przemkiem dziecka i przygotowują się do ślubu. Ich perypetie śledziłam z większą uwagą.

Powieść czyta się lekko i sprawnie, jednak z Hanią nie połączyła mnie nić porozumienia. Co innego z Dominiką. Polubiłam tę babkę, jej podejście, sposób rozumowania, jej bezpośredniość. Nie miała zamiaru niańczyć Hanki, otwarcie mówiła, co myśli. Nawet jej rady dotyczace Hanki i Mikołaja, choć na początku wydawały im się niedorzeczne, okazywały się trafione. Tak, Dominika mogłaby zostać moją kumpelką.

Dla osób, które lubią romantyczne, nieapieszne historie, perypetie bohaterów mogą przypaść do gustu. Ja czekam na jakiś przewrót z Hanią w roli glownej w trzecim tomie. 


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak

Komentarze

  1. Nie słyszałam tego tytułu. Książka zapowiada się całkiem dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz