"Boże, Beata! Ta jedna ciotka",Mateusz Glen

 Uwielbiam Ciotkę!  Jak nikt potrafi poprawić mi humor w nawet najgorszy dzień. Ciotkę, a może raczej Mateusza Glena, który wciela się w postać ciotki szykownie ubranej, eleganckiej, zabawnej. Takiej, która potrafi zgrabnie raczyć ciętą ripostą i trafić w sam środek tarczy. 😄


"Boże, Beata! Ta Jedna Ciotka"


Obserwuję profil na instagramie, na który codziennie znajdę rolkę z nowym wątkiem z życia Ciotki. Miałam też przyjemność przeczytać książkę "Boże, Beata! Ta Jedna ciotka" autorstwa oczywiście Mateusza Glena Wydawnictwa Znak [zakup własny].


Ciotka wyrusza do sanatorium do Ciechocinka.  Już w pociągu poznaje rudą Elwirę,  która mało o sobie mówi. Okazuje się, że ona także jedzie do uzdrowiska Bursztynek, tego samego w którym melduje się Ciotka. Szybko okazuje się, że Ruda ma też inne zamiary, niż odpoczynek i dancingi na wywczasie. W sanatorium rozprowadza wśród sanitariuszek podejrzane leki na odchudzanie Dietostop. Ciotka czuje w tym niebezpieczną intrygę, dlatego bierze sprawy w swoje wypielęgnowane ręce. Z pomocą przychodzi jej Gburowaty Tadek, złodziej taryfy, który (swoją drogą) przypomina jej Staszka, zmarłego męża. 


Akcją nabiera tempa, a Ciotka wpada w tarapaty. Czy uda jej się z nich wykaraskać i zdemaskować Rudą?


Pełna przewrotnych zwrotów akcji książka, która rozbawi Was do łez. Przeczytana jednym tchem. Mam nadzieję, że Mateusz pokusi się o kolejne części, bo taka wersja czytana bardzo mi się spodobała. Jeśli lubicie powieści komediowe, z zagadką i intrygą w tle, to serdecznie polecam Wam ten tytuł.


Komentarze