Bluey: Strumyk/ Kemping

"Białe kwiaty czarnego bzu", Beata Znojkowa

 Czy zdarzyło Wam się przynajmniej raz wyjechać za granicę za przysłowiowym chlebem? A może wyemigrowaliście na dłużej? Osobiście nigdy nie byłam w na tyle trudnej sytuacji, nie musiałam wyjeżdżać po to, aby poprawić swój rodzinny budżet. Znam jednak wiele osób, które wyjechały za pracą, wracają do domu co kilka miesięcy. Niestety, znam też przypadki przez które emigracja rozbiła długoletnie związki, małżeństwa i rodziny...


"Białe kwiaty czarnego bzu"


Beata Znojkowa 

Wydawnictwo Novae Res [Współpraca reklamowa]

To historia trzech Półek, których sytuacja życiowa zmusiła do emigracji.  Fabuła powieści toczy się w latach 80-tych XX wieku. Ala, Grażyna i Ewa nie znały się. Połączyła ich jednak determinacja oraz chęć poprawienia sytuacji materialnej i bytowej swojej i swoich rodzin. Każda jest inna, ma różne priorytety, marzenia, oczekiwania zarobkowe i zawodowe. Wszystkie wyjeżdżają do Austrii. Wierzą, że znajdą pracę, dzięki której odłożą trochę gotówki, poprawią warunki materialne i bytowe swoich bliskich, będzie je stać na więcej. Znajdą dobrze płatną pracę, mieszkanko,  w którym zatrzymają się na czas pobytu, zwyczajnie odżyją. W końcu podobno za granicą można dorobić się kokosów.

Niestety, rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Bez znajomości języka, odpowiedniego wykształcenia, odpowiedniej ilości gotówki na start, jest bardzo ciężko. Z dala od domu i bliskich, muszą radzić sobie w zupełnie nowej rzeczywistości. Dla nich jest to porządny kubeł zimnej wody. Wydawać by się mogło, że Polacy na obczyźnie solidaryzują się i wspierają. Nic bardziej mylnego, o czym przekonają się nasze bohaterki. Kobiety wynajmą wspólne mieszkanko. Czy będą mogły na siebie liczyć? Będą się wspierać w trudnych sytuacjach? Czy do każdej z nich uśmiechnie się szczęście? A może wrócą do kraju z poczuciem przegranej?

Sięgając po "Białe kwiaty czarnego bzu", spodziewałam się pełnej wzruszeń opowieści, w których (jak to w prawdziwym życiu bywa), nie brakuje gorzkich momentów, świat nie jest różowy, a bohaterowie przerysowani. Do lektury zachęciła mnie piękna okładka. Niestety, nie do końca książka przypadła mi do gustu. 


Pomijając drobną czcionkę, tekst jest praktycznie jednolity. Mamy tu dużo opisów, które w mojej opinii, możnaby było sobie odpuścić. Brakowało mi większych emocji, porywów, elementów zaskoczenia. Chyba tylko Ewa była taką bohaterką, która miała charakter i jej losy śledziłam z większą uwagą. Miała swoje za uszami, była wulgarna, sposobu, jaki znalazła, aby poradzić sobie w obcym kraju, też nie pochwalam, jednak była wyraźną postacią. Trochę groteskowa postać, ale dzięki temu dla mnie najciekawsze z całej trójki.

Po książkę sięgałam zainteresowana, jednak nie potrafiłam wtopić się w jej klimat. Skończyłam ją czytać zaskoczona, ponieważ takiego finału się nie spodziewałam. Jednak aż tak wielkiego wrażenia na mnie ono nie zrobiło. 

Oczywiście zachęcam do zapoznania się z tytułem, aby wyrobić sobie własne zdanie. 


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

 

Komentarze

Prześlij komentarz