"Pochłonięte" - debiutancka powieść Martyny Bielskiej

 No i mamy jesień. Wieczory stają się coraz dłuższe, a to sprzyja czytaniu. Jesienią i zimą czytam więcej książek (przynajmniej staram się). Są to najczęściej takie gatunki, jak literatura wojenna, obozowa, ale też thrillery oraz powieści kryminalne. Najnowszą, którą w ramach współpracy barterowej otrzymałąm od Wydawnictwa Novae Res, przeczytałam są "Pochłonięte" Martyny Bielskiej. 


Akcja powieści rozgrywa się w Białymstoku, w czasie trwania pandemii. W dziwnych okolicznościach giną tam kobiety. Ich ciała ułożone są w specyficzny sposób, a ich skóra jest zabarwiona na intensywnie różowy kolor. Ofiarom została wstrzyknięta w serce specyficzna substancja. Prokurator Narwiński będzie próbował rozwikłać te zbrodnie i znaleźć sprawcę. Dlaczego zabija kobiety, które (jak się okaże) były pacjentkami oddziału onkologicznego? Czy kolor ciał zamordowanych to jakiś symbol? Jaki związek z zabójstwami ma zagłada białostockich Romów w okresie drugiej wojny światowej?


"Pochłonięte" to debiut literacki autorki, dlatego jeszcze bardziej byłam ciekawa książki. Tym bardziej, kiedy doczytałam, że znajdę tam wątek historyczny losów romskiej ludności podczas drugiej wojny światowej. To, co aktualnie dzieje się w powieści, ma zwoje źródło w przeszłości. Często w moim przypadku jest tak, że pierwsze strony książki mają wpływ na to, czy książkę odbiorę pozytywnie. Tu jednak miałam mętlik. Pierwsze strony i od razu długie opisy. Nie przepadam za tym. Tutaj kilka stron opisu tego, jak bohaterka idzie ulicą i mija kolejne budynki i miejsca Białegostoku. 

Dla osób, które lubią tego typu opisy, mogą one przypaść do gustu. Ja, niestety, za nimi nie przepadam. Dalej zdarzało się, iż gubiłam się w tym, o czytam czytam. Brakowało mi napięcia, które towarzyszy mi podczas czytania powieści kryminalnych. Zabrakło mi dreszczyku emocji, szybszego bicia serca. Szkoda, że wątek historyczny nie był bardziej rozbudowany. Nie miałabym nic przeciwko, nawet, gdyby przez to, powieść byłaby bardziej obszerna.

 Czy polecam książkę? Tak. Przede wszystkim dlatego, iż wiem, że każdy czytelnik szuka dla siebie w danej książce czegoś innego. Ma inne oczekiwania. Nie przekonacie się, czy książka jest dobra, jeśli jej nie przeczytacie. Jak wtedy wyrobicie sobie zdanie na jej temat? Ciekawa jestem kolejnych tytułów autorki. Jestem ciekawa, w jaki sposób stworzy kolejną opowieść, jakie wątki w niej poruszy. Jeśli będą to wątki historyczne, bardzo bym chciała, aby były bardziej rozbudowane.


Za egzemplarz dziękuję 

Wydawnictwu Novae Res

Komentarze

  1. Dla mnie ważne jest, żeby kryminał trzymał w napięciu. Szkoda, że zabrakło tego elementu w "Pochłoniętych." Dzięki za szczere spostrzeżenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie to połączenie współczesnego kryminału z wątkami historycznymi. Brzmi interesująco, nawet jeśli nieco brakuje napięcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Debiuty zawsze budzą moją ciekawość i myślę, że warto dać jej szansę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz