KSIĄŻKA NA ŚWIĘTA: "Listy pełne marzeń", Magdalena Witkiewicz - RECENZJA

 Po powieści obyczajowe polskich autorek sięgam coraz częściej. Na szczęście, na rynku czytelniczym pojawia się wiele wspaniałych książek utalentowanych autorek. Jedną z nich z pewnością jest pani Magdalena Witkiewicz. Jeszcze żadna powieść napisana jej piórem mnie nie zawiodła. "Czereśnie zawsze muszą być dwie", "Po prostu bądź", "Pierwsza na liście", seria "Dobre Myśli" ("Milaczek") to moje ulubione książki pani Magdy.


"Listy pełne marzeń" to najnowsza powieść, którą udało mi się nabyć w Księgarni internetowej Tania Książka. Sprawdza się ona idealnie do lektury przy choince, ale nie tylko. To bardzo ciepła historia, która daje nadzieję, skłania do przemyśleń, ale też nieraz nas rozbawi. Ja po tę powieść sięgnęłam już teraz. Lubię czytać książki w świątecznych klimatach już na początku grudnia. Szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy do końca niczego nie można być pewnym, takie książki w pewien sposób dodają mi otuchy, poprawiają humor, pozwalają się zrelaksować. Ta książka ofiarowała mi wiele emocji, które czerpałam pełnymi garściami. Niespieszna opowieść, jednak wcale nienudna. To historia pewnej starszej pani, która od lat spełnia się w roli...Kogo? No właśnie, zaraz się dowiecie.

Maryla Jędrzejewska to energiczna siedemdziesieciolatka. Poznajemy ją w Wigilię Bożego Narodzenia, kiedy to segregowała listy od dzieci zaadresowane do... Świętego Mikołaja! Skąd je ma? Cóż, pani Maryla od lat jest takim Mikołajem incognito. Z pomocą przyjaciół przechwytuje wszystkie listy (pomaga jej w tym młody listonosz, Marcin) i stara się spełniać marzenia dzieci i to nie tylko te materialne. 

Kiedy Maryla była młody dziewczyną, zaprzyjaźniła się z panią Gertrudą. Nie wiedziała, że staruszka pokocha ją jak własną wnuczkę i przepisze ogromny majątek. Jednak Maryla nie chce tych pieniędzy dla siebie. Postanawia więc, że będzie nimi mądrze rozporządzać. Wymyśliła więc, że będzie pomagać innym w tajemnicy. Święta Bożego Narodzenia to najlepsza pora na obdarowywanie wszystkich prezentami, ale nie tylko. Maryla doskonale rozumie ludzi. Stara się im pomagać nie tylko poprzez prezenty. Dzięki niej, pewien ojciec zrozumie, jak bardzo krzywdził swojego syna, kiedy to po śmierci żony pił bez opamiętania. Pobawi się też w siatkę i spróbuje połączyć ludzi w pary. 🙂


Listy pisane przez dzieci są bardzo poruszające. Oczywiście zdarzają się i takie, w których dzieci wręcz domagają się drogiego prezentu, a nawet dołączają do listu gotowy link do sklepu, w którym Mikołaj znajdzie tę konkretną rzecz. Takie z nich starsza pani od razu odrzuca. Jest jednak mnóstwo listów, które poruszają jej serce. Dzieci zapisały w nich swoje najdroższe i najskrytsze marzenia. Maryla nie potrafi odłożyć takich listów do innej kupki, jak na tę, którą trzeba zrealizować. Musi coś zrobić, aby pomóc. Czy jednak aby na pewno może spełnić wszystkie pragnienia dzieci? I czy jest to zgodne z prawem? A co, jeśli za swoją "konspiracyjnej działalność" jej oraz w mieszanych w tę sprawę przyjaciół Maryli, grozi więzienie?

Sięgając po "Listy pełne marzeń", przez dłuższą chwilę przyglądałam się okładce. Jest piękna i tajemnicza. Podoba mi się. No i nie brakuje na niej choinki, która delikatnie otula swoim blaskiem siedzącego przed nią chłopca. Później przeczytałam krótką notatkę od autorki, która poruszyła wątek pisania listów do Mikołaja przez dzieci na świecie. Co ciekawe, najwięcej listów wysyłają dzieci z Polski. Następnie zabrałam się do lektury i...przepadłam. 

W mojej opinii, fabuła nie była szybka. Lektura prowadziła mnie przez kolejne strony swoim tempem. A ja wcale nie musiałam się spieszyć. Opowieść pani Witkiewicz była bardzo ciekawa i wciągająca. Niezwykle klimatyczna, w której odnalazłam pełno ciepła, dobra, serdeczności, trochę szarego życia i ludzkich problemów, dzięki czemu zachowana była równowaga. Nie była to przesłodzona książka, zczego bardzo się cieszę. Takie wydają mi się sztuczne i niemożliwe. 

Postać pani Maryli polubiłam od razu. Na początku poznajemy ją jako staruszkę, natomiast autorka zastosowała w swojej powieści retrospekcję. Dzięki takiemu zabiegowi, mogłam cofnąć się do lat siedemdziesiątych, kiedy to była młodą dziewczyną, poznała panią Gertrudę, a potem nieszczęśliwie się zakochała w mężczyźnie, który nie był z nią szczery, choć kochał ją prawdziwie. Poznałam wiele wydarzeń oraz sytuacji, które związane były z jej działalnością. To, co robiła, to piękny gest zasługujący na podziw. 

Powieść "Listy pełne marzeń" czyta się naprawdę lekko. To był cudownie spędzony czas z książką. Być może za jakiś czas do niej wrócę, bowiem jest to taka historia, którą pragnie się poznawać od nowa. Mam kilka takich książek, a ta jest kolejną z nich.


 Zachęcam Was do sięgnięcia po najnowszą publikację świąteczną Magdaleny Witkiewicz.

 Powieść "Listy pełne marzeń" znajdziecie na stronie Księgarni Tania Książka. Czeka tam na Was o wiele wiecej książek w zimowo-świątecznych klimatach. Koniecznie sprawdźcie nowości w Księgarni Tania Książka. Jest w czym wybierać i dla siebie i dla bliskich na prezent. 😉 Polecam!

 

 

 Za egzemplarz dziękuję 

Księgarni




Komentarze

  1. Urocza okładka, ma taki świąteczny klimat :) Pomysł na fabułę bardzo ciekawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tej książce zdecydowanie mogłabym się chyba zaczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę cudowna książka, cieszę się, że postanowiłam się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemnie jest zatopić się w ciepłej i sympatycznej przygodzie czytelniczej. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie mogę przekonać się do sposobu pisania tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej autorki nie znam i jakoś z dystansem podchodzę do książek o tematyce Bożego Narodzenia, zwłaszcza obyczajówek. Chociaż tutaj ten motyw chyba nie gra głównej roli :)

    Pozdrawiam,
    Karolina z TAMczytam

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka idealna na święta. Na pewno wiele osób ją polubi i przeczyta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz