"Wstrzymując oddech", Małgorzata Mikos - RECENZJA KSIĄŻKI

 Dawno żadna powieść nie poruszyła mnie tak bardzo, jak najnowsza powieść Małgorzaty Mikos, zatytułowane "Wstrzymując oddech".


Już sama okładka książki, skupiła na sobie moją uwagę, nie mogłam oderwać od niej wzroku. Patrząc na szatę graficzną, ogarniała mnie jakaś nostalgia. Zaintrygowało mnie też zdanie widnieje na górze, które brzmi: "Prawdziwa miłość nie boi się słowa "wieczność".

Przeczuwałam, że nie będzie to zwyczajna obyczajówka, która w głównej mierze będzie opowiadać słodko-gorzką historię głównych bohaterów. To, co otrzymałam tutaj, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Powieść poruszyła mnie do głębi. Nie mogłam powstrzymać się od łez wzruszenia. Styl autorki, którą mogłam poznać dzięki książce pt. "Wstrzymując oddech", od razu przypadł mi do gustu. Płynnie przechodziłam do kolejnego rozdziału. Choć książka liczy 419 stron, wystarczyło jedno popołudnie, aby poznać tę niesamowitą opowieść, w której to, co rzeczywiste, spotyka się z tym, co niemożliwe...

Oliwia i Jakub to para z siedmioletnim stażem. Narzeczonych łączy piękne i naprawdę silne uczucie. Mężczyzna jest w stanie zrobić dla swojej ukochanej wszystko. Kobieta czasami nie może uwierzyć w ich szczęście, obawia się, że w końcu stanie się coś, co przerwie ich  wspaniale życie. Niestety, przypuszczenia kobiety już niedługo się potwierdzą. Jakub ginie w tragicznym wypadku samochodowym. Oliwii świat wali się w jednej chwili. Jej życie traci sens bez ukochanego mężczyzny. Jednak sześć miesięcy po śmierci ukochanego, dzieje się coś niemożliwego, wręcz niewyobrażalnego. Kuba powraca na trzy dni do świata żywych, aby spędzić je z Oliwią. Pragnie pomóc jej pogodzić się ze stratą i pokazać, że jeszcze bedzie dobrze. Chce, aby z nadzieją zaczęła w przyszłość. Jak spędzą ten czas? Jakub złoży ukochanej kobiecie pewną obietnicę. Czy Oliwia otrząśnie się z tragedii po stracie mężczyzny, którego kochała najmocniej na świecie? Czy uwierzy, że jeszcze może być dobrze?

"Wstrzymując oddech" to niesamowita, pełna emocji powieść, w której lekturę wtopiłam się od pierwszych stron. Oliwię i Jakuba łączyło niesamowicie piękne uczucie. To nie była banalnie przesłodzona historia, namiętny romans, który wybucha niespodziewanie. To było takie wyjątkowe, dojrzałe uczucie, które łączy ludzi na zawsze. Podobały mi się główne postacie. Autorka stworzyła doskonale sylwetki swoich bohaterów. Byli oni niezwykle dojrzali, odpowiedzialni, dobrzy. Niestety, tak w książkach, jak i w prawdziwym życiu bywa tak, że to najczęściej "tych dobrych" spotykają nieszczęścia i tragedia. Szczęście nie trwa wiecznie i w jednej chwili, niespodziewanie, możemy stracić kogoś, kogo kochamy najmocniej na świecie. Znam to uczucie, aż za dobrze. Ból jest potworny. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek minie. Nie minął, ale pogodziłam się z tym, że tych, których tak bardzo kochałam, już ze mną nie ma. Wierzę jednak, że są w tym lepszym świecie, że są szczęśliwi i kiedyś się spotkamy...

Wracajac do powieści, bohaterka przeżywa piękną miłość, która nie zdarza się każdemu. Oliwia miała to szczęście, że na swojej drodze spotkała wspaniałego mężczyznę, który patrzył w tym samym kierunku, co ona. Mieli oni podobne wartości, plany i marzenia. Powoli udawało im się je realizować, do chwili tragicznego wypadku. Kobieta mierzy się z osobistą żałobą, czuje się niezrozumiała przez rodzinę, przyjaciół. Zamyka się na nich, nie pozwala na pozbycie się rzeczy, które należały do ukochanego. Dzięki nim, czuje obecność Jakuba.

 

"(...) Zamiast trwonić te minuty, powinnaś doświadczyć każdej sekundy tak, żebyś miała co wspominać i za czym tęsknić, gdy nadejdzie koniec. Gdy znajdziesz się w pudełku wspomnień."


Chyba nie spotkałam się z takim wątkiem w książce, w którym bohater wraca do świata żywych. Trochę przypomina mi to historię z filmu "Uwierz w ducha". Takie było moje pierwsze skojarzenie, kiedy przeczytałam tę część, w której Oliwia ujrzała Jakuba, który przecież nie żył! Była przerażona, nie chciała wierzyć, jednak później dotarło do niej, że to on, jej ukochany Jakub. Tylko ona mogła go widzieć i rozmawiać. Takiego wyboru dokonał Kuba po swojej śmierci...


Nie potrafię tego wytłumaczyć, jednak z bohaterami poczułam silną więź. Bardzo przeżywałam to, co działo się w książce. Emocje bohaterów udzielały się także i mnie.


Byłam usatysfakcjonowana lekturą, dlatego mogę ją z pełnym przekonaniem polecić. To nie jest banalna historia, choć mamy tu wątek o charakterze paranormalnym. "Wstrzymując oddech" to przepiękna historia, która pobudza do refleksji. Ciężko było mi odłożyć ją na półkę i przyznam, że mogłabym ją przeczytać raz jeszcze. Każdemu życzę takiej miłości, ale nikomu nie życzę tak wielkiej tragedii. Gorąco polecam Wam lekturę najnowszej powieści Małgorzaty Mikos!

 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Komentarze

  1. Jakoś ta fabuła do mnie nie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia Katarzyna J.12 września 2020 08:59

      A do mnie wprost przeciwnie. Fajnie, że nie ma tu slodziutkiwj i glupiutkiej bohaterki. Jaz chęcią przeczytam ten tytuł, bo nie znam historii książkowej, w której ukochany powraca z zaświatow. :)

      Usuń
  2. Rozumiem Twoje zauroczenie tą historią..., ale książka nie jest dla mnie... Realny swiat i paranormalne zjawiska mi się nie komponują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie czytałam jeszcze tego typu książki i też na początku miałam wątpliwości, jak to będzie wyglądało. Czy nie będzie tego nad wyrost, czy nie będzie tu przesady. Muszę jednak przyznać, że byłam zaskoczona i to pozytywnie.

      Usuń
  3. To może być dość ciekawa pozycja i chyba dam jej szansę

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedziałabym, że prawdziwa miłość to tak naprawdę wieczność, zarówno w pięknej poezji, jak i niezwykłej codzienności. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tez skojarzyłam ta histeorie z tym filmem. Wydaje mi soe dosc ciekawa ta pozycja, zapisuje na listę

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam, ale już od jakiegoś czasu mam ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz