RODZINNE WAKACJE W ZAKOPANEM. GDZIE PÓJŚĆ? CO ZOBACZYĆ? GDZIE DOBRZE ZJEŚĆ? RELACJA Z NASZYCH WAKACJI


  Minął miesiąc od naszych z naszych rodzinnych tygodniowych wakacji w Zakopanem. Czy Wy również odnosicie wrażenie, że czas pędzi, jak oszalały? Nasze wakacje trwały od 6 do 12 lipca. Niedzieli już nie liczę, bo to był dzień naszego powrotu. To był wspaniały czas, choć nie obyło się bez drobnych spięć. Mimo tego, iż starałam się pakować wszystko z listą w ręce, na miejscu okazało się, że i tak o czymś zapomniałam. Na szczęście, nie brakowało miejsc, gdzie mogłam kupić brakujących rzeczy. 😀 Staraliśmy się, aby każdy dzień spędzić w ciekawy sposób: pozwiedzać, pospacerować, spróbować dobrego jedzenia, podziwiać piękno polskiej przyrody. Nie wszystko udało nam się zobaczyć, nie w każdym z zaplanowanych miejsc byliśmy (poniżej napiszę, gdzie nie udało nam się pójść), ale i tak uważam, że tych atrakcji, które widzieliśmy i których doświadczyliśmy, było naprawdę sporo.

W dzisiejszym poście napiszę Wam, co warto zobaczyć będąc na rodzinnych wakacjach w Zakopanem, gdzie wybrać się z dziećmi. Mam nadzieję, że ten wpis będzie dla Was przydatny i pomocny. Być może zainspirujemy Was do odwiedzonych przez nas miejsc. 😀

 
Poniedziałek

Zarezerwowaliśmy sobie pensjonat u Pani Krysi Zielone Zacisze kilka kilometrów od centrum. W podróż wybraliśmy się autem. Nasza wycieczka trwała ok. 10 godzin i przebiegła bez najmniejszych problemów. Widok z naszego pokoju zapiera dech w piersiach. Za każdym razem, kiedy patrzyłam przez okno, dostrzegam i podziwiam zupełnie coś innego. Klimat miejsca również jest bardzo ładny. Duży teren do zabawy dla dzieci, plac zabaw, zwierzątka, grill. Nie chcieliśmy zatrzymywać się z dziećmi, z których jedno nie ma jeszcze 2 lat w centrum, gdzie jest głośno i roi się od turystów. Woleliśmy miejsce spokojniejsze, przyjazne dzieciom. Tutaj nie musieliśmy się martwić, że ktoś zwróci nam uwagę, że dzieci przeszkadzają bo płaczą, czy wstają rano. Pokoje są zadbane, czyste, z ciekawym wystrojem. 


Po zakwaterowaniu postanowiliśmy zrobić rozeznanie. Pojeździliśmy po ulicach, szukaliśmy punktów, które planowaliśmy odwiedzić. Było ciepło, pogodnie, dlatego zdecydowaliśmy się na spacer po Krupówkach, czyli popularnej ulicy w Zakopanem. Odwiedziliśmy kilka sklepików z pamiątkami. Szukaliśmy dla siebie i bliskich rzeczy, które kojarzyłyby się z tym miejscem, nie było mowy o kupowaniu żadnego kiczu, choć miejsc je oferujących również było sporo. Zauważyliśmy, że im  dalej od Krupówek, tym ceny podobnych przedmiotów różnią się i to sporo. Przykładowo: góralską czapkę na Krupówkach można było kupić od 30zł nawet do 50. Natomiast ja kupiłam ją za 25zł. I to zupełnie przypadkiem, podczas spaceru bocznymi ulicami. Starsza góralka, od której ją kupiłam i z którą uciełam sobie miłą pogawędkę, powiedziała, że to wina koronawirusa, dlatego ludzie tak podnieśli ceny. 

Pomnik czytelnika tygodnika zakopiańskiego


Wtorek

We wtorek pogoda nam się pogorszyła i było chłodno. Na ten dzień postanowiliśmy odwiedzić Papugarnię oraz Myszogród. Dużo czasu poświęciliśmy na spacer ulicami Zakopanego, odwiedziłam też Kościółek na Krupówkach.

Papugarnia




 
Myszogród Mysi Park Rozrywki 


To ciekawa atrakcja dla rodzin, które przyjechały do Zakopanego. W Myszogrodzie mieszka ponad 1000 myszek. Aby wejść do środka, trzeba zejść schodami w dół. Musieliśmy znieść spacerówkę na dół, jednak nie było to dla nas szczególne utrudnienie. Spacerówkę czy wózek można zostawić w szatni. Byłam ciekawa jak wygląda cały Myszogród od środka. Szczególnie interesowało mnie, czy zwierzęta mają się dobrze, w jakich warunkach żyją. Na szczęście, były zadbane, nakarmione.


Myszogród mieści się pod adresem Krupówki 81b. Jest otwarty od godziny 10 do  20. Miejsce zaprojektowane z pomysłem, kreatywne. Każda gablota jest duża i przedstawia inną aranżacji: kolejka, Giewont, Kosmos, motyw porażki, zimowe miasteczko, domki w drzewach itd.

 A tak prezentuje się cennik: 

-bilet normalny: 17zł
-bilet ulgowy: 14zł (przysługuje do 15 r.ż. uczniom, studentom, emerytom i rencistom) 
-bilet rodzinny: przysługuje od 3 osób,  w tym min. 2 osobom dorosłym i 1 dziecka.  Każdej kolejnej osobie przysługuje bilet ulgowy. 

Środa

Ten dzień spędziliśmy bardzo aktywnie. O godzinie 8:00 wyruszyliśmy na rodzinną wyprawę rowerową po Dolinie Chochołowskiej.









 Wypożyczyliśmy dwa rowery. Mąż do swojego miał doczepioną rikszę, w której podróżowali chłopcy. Ja natomiast na wszelki wypadek miałam fotelik. Czas, w którym pokonaliśmy drogę w jedną stronę to dwie godziny (cztery w obie). Na końcu zatrzymaliśmy się na chwilę w schronisku, w którym odpoczęliśmy i zjedliśmy. Muszę przyznać, że serwowane tam jedzenie było naprawdę dobre. My polecamy fasolkę po bretońsku, gulasz, nuggetsy z frytkami i surówką, żurek oraz szarlotkę. Pycha! Było bardzo smacznie i pożywnie. Ceny również nie są wygórowane.

 
Jeśli wybieracie się rowerami czy nawet pieszo, radzimy wyruszyć w godzinach porannych. Kiedy już wracaliśmy, ludzi była cała masa. Trzeba uważać na pieszych (gdy jedziecie rowerem), ponieważ idą środkiem drogi. Z góry jadąc rowerem, praktycznie nie trzeba kręcić pedałami. Rower bardzo przyspiesza, dlatego my na zmianę prowadziliśmy rowery, bądź używaliśmy hamulców. Trzeba uważać.


Koszt wypożyczenia rowerów:

- sam rower: 10 zł za godzinę
- riksza: 50 zł
- fotelik: 10 zł

koszt wejścia do Doliny:

Po powrocie, wróciliśmy do pensjonatu, aby się odświeżyć. Następnie pojechaliśmy do centrum (Krupówki i te sprawy 😀). Zaparkowaliśmy auto (ceny parkingów są różne: od 10 zł za godzinę do 20 zł za dobę). Dzieciakom było mało, dlatego poszliśmy na dmuchańce, gdzie chłopcy mogli się porządnie wyskakać, a następnie na lody. Spacerując po Krupówkach, mogliśmy posłuchać pięknej gry i śpiewu romskich zespołów rodzinnych.



Kolejnym punktem, który udało nam się odwiedzić, była jedna z najstarszych (o ile nie najstarsza) Cukiernia działająca od 1903 roku.



Na pewno polecam spróbować puszystego sernika, przepyszną szarlotkę, mięciutkie pierniczki czy słodki, ale delikatny blok czekoladowy sprzedawany z małych kosteczkach. Niebo dla podniebienia! 😊

Czwartek

Skocznia, wjazd kolejką, przejazd krótszą trasą zieloną ciuchcią - to zaplanowaliśmy na ten dzień.








To był plan na ten dzień, który na szczęście udało nam się zrealizować. Jadąc ciuchcią po ulicach Zakopanego, mogliśmy posłuchać ciekawostek o Zakopanem, jego sławnych osobistościach, ważnych wydarzeniach, czy legendy o śpiącym rycerzu, Giewoncie. W przerwach pomiędzy kolejnymi opowieściami przewodniczący wycieczki, mogliśmy posłuchać góralskiej muzyki.

Krupówki, plac zabaw. Obiad w Karczmie Góraleczka









Na Krupówkach można cyknąć sobie pamiątkowe zdjęcie z misiem pszczółką Mają lub Barankiem. Nie prawdziwymi oczywiście, tylko z ludźmi przegranymi w takie stroje. 😄



Spacerowaliśmy jeszcze długo po parku, gdzie postawiono się napis "ZAKOPANE", przy którym można sobie cyknąć pamiątkowe zdjęcie.



Piątek

W górach pogoda jest zmienna, dlatego na wszelkie wyprawy starałam się dobrze zapakować nasz plecak, który nosiliśmy z mężem na zmianę. Punktem na ten dzień było Morskie Oko





 
Marzyłam by je zobaczyć na własne oczy. Już od rana na parkingu roiło się od samochodów. Mieliśmy szczęście, bo wpuszczono jeszcze dwa auta i zamknięto parking. Zaczęliśmy naszą wyprawę o godzinie 8:00. Na parking  nad Morskie Oko można dojechać taksówką busem oraz autokarem. Koszty parkingowe to 30 zł. Wejście na Morskie Oko 6 zł bilet normalny do 5 roku życia wejście darmowe. Ruszyliśmy więc z Nikosiem w spacerówce i Tośkiem idącym obok nas. Droga była długa z racji tego, że szliśmy z dziećmi. W jedną stronę trasa zajęła nam 3,5 godziny. Pewnie gdybyśmy byli z mężem sami, trasa trwałaby o wiele krócej. Z dziećmi robiliśmy krótkie przystanki.






 Część trasy można pokonać jadąc bryczką. Z tego, co się zorientowałam, koszt takiego przewozu "pod górę" waha się od 40 do 50 zł (12 osób). "W dół" (15 osób) od 30 zł. Wozem nie dojedziecie się do samego Morskiego Oka. Trzeba przejść jeszcze ok. 1,5 km pieszo. Tak wiec do pokonania ok. 9 km dorożki jadą 7km, resztę trzeba przejść na własnych nogach.


Będąc z dziećmi, nie sugeruję kierować się czasem zapisanym na tabliczkach. Szczególnie z mniejszymi szkrabami, trasa może się sporo wydłużyć.

W drodze powrotnej z Morskiego Oka, mijaliśmy na drodze młodego mężczyznę, który całą trasę pokonał na wózku inwalidzkim. Zmęczony, z twarzą zalaną potem, ze łzami w oczach, ale szczęśliwy cieszył się że dotarł na miejsce. Bardzo mi zaimponował. Widziałam, że mojemu mężowi również, ponieważ zaczął bić mu brawo i gratulować. Mężczyzna pokonał taki kawał drogi, który dla wielu osób idących na nogach, był ciężkim odcinkiem. A ten młody człowiek dotarł do celu na wózku! Ogromny szacunek dla jego osoby!

Podczas długiej trasy, kilkakrotnie zatrzymywaliśmy się aby coś zjeść, napić się, skorzystać z toalety (toy toy) czy po prostu podziwiać widoki. A jest co podziwiać. W zachwyt wprawiały nas nie tylko odległe góry, ale także Wodogrzmoty Mickiewicza i płynący przepiękny wodospad. 


Wielokrotnie zachwycałam się zdjęciami Morskiego Oka dostępnymi w sieci czy książkach, ale to, co zobaczyły moje oczy "na żywo", przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To było coś wspaniałego. Podziwialiśmy cuda natury, zrobiliśmy wiele pamiątkowym zdjęć, zjedliśmy też posiłek przy schronisku. Placki ziemniaczane i szarlotka pierwsza klasa.😉👌W dół szło się już o wiele szybciej. 😃


Po powrocie do pensjonatu odświeżyliśmy się, przebraliśmy i wyruszyliśmy do miasta.  Pojechaliśmy na Krupówki, zaparkowaliśmy (15 zł cały dzień). Odwiedziliśmy Motylarnię, w której podziwialiśmy niesamowite okazy tych przepięknych owadów.
 




Motylarnia mieści się przy ulicy Galicy 8Czynna od godz. 10 do 20. Ceny biletów: dorośli 19 zł, dzieci 15 zł. Maluchy do 4 roku życia, wchodzą za darmo. Naszym chłopcom, szczególnie młodszemu, miejsce od razu przypadło do gustu. Nic dziwnego, ponieważ sama byłam pod wrażeniem tych pięknych owadów. Tak dużych okazji motyli jeszcze nigdy nie widziałam! 



















Trzeba tylko uważać pod nogi, ponieważ motyle lubią cupnąć sobie na podłodze. Nie wolno ich też dotykać. Pani, która nam towarzyszyła, opowiedziała nam wiele ciekawostek z życia motyli i ciem. 

Potem spacerkiem przez targ pod Gubałówką, aby kolejką wyjechaliśmy na sam szczyt Gubalowki.






Koszt: dorosły 25 zł od 5 lat - 21 zł, natomiast dzieci do 5 lat, wjeżdżają za darmo. Na górze mogliśmy podziwiać wspaniałą zakopiańską panoramę oraz Tatry. Jeśli chodzi o samą Gubałówkę, no cóż, miejsce mnie rozczarowało. Mnóstwo straganów, tłum ludzi, gdzieś pomiędzy małe kucyki prowadzone przez dzieci i z dziećmi na grzbiecie. Mnóstwo straganów z niczym, barów i restauracji. Atrakcje jakie można tam znaleźć to: małpi gaj, park linowy. Jak dla mnie przeładowane miejsce tym, co tak naprawdę zbędne. Ale to moje zdanie. My chcieliśmy podziwiać piękne góry i na tym się skupiliśmy.
 





Chłopcy byli bardzo zainteresowani i chętnie jej słuchali. Po tej wycieczce zgłodnieliśmy troszkę, dlatego poszliśmy coś zjeść. Postawiliśmy na frytki z sosami oraz pyszne placki ziemniaczane w restauracji Czarny Staw. Podobno w tej restauracji przygotowują najlepsze placki na całych Krupówkach. Muszę przyznać, że były wyśmienite!😉



Sobota

Ten dzień to był taki zwykły chilaut. Rano pojechaliśmy do Zakopiańskiego Parku Przyrody gdzie spacerując oglądaliśmy wystawę pomników dzikich zwierząt.




















 Podczas spaceru spotkaliśmy łanię.


 Niestety, nie mogliśmy zobaczyć wystawy wewnątrz budynku, ponieważ od 10 do 12 lipca, z racji wyborów miejsce szykowane było na lokal wyborczy. Zostawiliśmy więc auto na pobliskim parkingu (koszt za cały dzień to 20 zł) i poszliśmy do parku w pobliżu Krupówek. 

Chcieliśmy zabrać chłopaków na drewniany plac zabaw. To naprawdę piękne miejsce, jednak znowu mieliśmy pecha. Z racji koronawirusa, plac zabaw został zamknięty do odwołania.


 Poszliśmy więc na plac zabaw za Krupówkami. Ten sam, na którym byliśmy w czwartek. Chłopcy bawili się dobrze. Niestety, pogoda zaczęła się zmieniać, dlatego żeby zdążyć przed deszczem, musieliśmy się sprężać. Gdy tylko dotarliśmy do pensjonatu, zaczęło mocno padać i rozpoczęła się burza. Zimno i deszczowo było już przez cały dzień. Burza też pojawiała się kilkakrotnie. Po zostaliśmy w pokoju. Skończyło się na książkach i wygłupach. 😊


Niedziela

Dzień naszego powrotu. Podróż do domu zajęła nam ponad 8 godzin. Żal było wracać. Czas tak szybko minął, a my nie zdążyliśmy dowiedzieć wszystkich zaplanowanych miejsc. 
 
 
Czego nie udało nam się zobaczyć:

- Muzeum Figur Woskowych
- Wjechać na Kasprowy Wierch
- Zaliczyć góralski ślizg
-zjechać pontonem ze skoczni (ja chciałam 🙈).


Podsumowując ten jakże obszerny wpis, spędziliśmy naprawdę wspaniałe, aktywne wakacje. Niestety, czas płynął szybko i nie udało nam się odwiedzić wszystkich z zaplanowanych miejsc.

Czasami było nerwowo, ale ogólnie uważamy, że to był udany wyjazd. Nawet korek na Zakopiance w drodze do celu, nie kapsuł nam krwi. 😉 Tym, co mnie rozczarowało, to na pewno tłumy rurystów na Krupówkach, a także Gubałówka. Nie spodziewałam się tam tyle straganów i oferowanych na nich kiczu. To, czego możecie się spodziewać, to problem z parkingami. Praktycznie wszędzie są płatne. Ciężko znaleść wolne miejsce, dlatego my do centrum wybieraliśmy się o  wczesnej porze. Wtedy mogliśmy sobie spokojnie pospacerować. Już ok.godziny 10 robiło się tłoczno!   Na szczęście, były w Zakopanem miejsca, gdzie można było dobrze zjeść, kupić piękne pamiątki i porozmawiać z ludźmi, którzy byli serdeczni i pomocni. Ciekawą atrakcją są jednodniowe wycieczki i spływy kanałowe do Dunajca. My nie skorzystaliśmy, jednak mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będzie okazja. Chciałabym jeszcze przejść z mężem kilka szlaków, bo bardziej od zwiedzania miasta, to właśnie piesze wędrówki interesują nas najbardziej. No, może kiedy chłopcy podrosną, uda nam się zrealizować nasze marzenia. 😉

Dlatego ogromnie cieszę się, że mogliśmy przejechać na rowerach (udało się z chłopcami, wow! 🙂) Dolinę Chochołowską. Tych niesamowitych widoków nie zapomnę nigdy! 
 
 
 

 
 
 
A czy Wy byliście w Zakopanem? Co spodobało Wam się najbardziej? Co Was oczarowała, a co zniechęciło?


Komentarze