PRZEDPREMIEROWO: "Galeria". Powieść duetu Beaty Woźniak i Daniela Koziarskiego, Wyd. Novae Res

 Jednym z moich noworocznych postanowień czytelniczych, było czytanie więcej książek z gatunku powieści obyczajowej. Postanowiłam spróbować przekonać się do tego gatunku, ponieważ przez ostatnie lata, lektury te były nietrafione. W tym roku, o dziwo, udało mi się czytać dobre książki, choć nie brakowało i takich, z czytania których nie miałam w ogóle satysfakcji...


 "Galeria" to przedpremierowa powieść autorstwa Beaty Woźniak i Daniela Koziarskiego (wyd. Novae Res). Oto w galerii handlowej mieszają się ludzkie losy, rozpoczynają nowe znajomości, kończą gorące romanse, a nawet małżeństwa. To miejsce, w którym ludzie doświadczają radości i smutków, wielu rozczarowań. Bohaterowie pochodzą z różnych środowisk, posiadają różny status, stan cywilny, są różnej orientacji. Dla kogo los będzie łaskawy, a kogo nie oszczędzi? Komu życie rozsypie się jak domek z kart, a komu zacznie się w końcu układać?
 Pierwszy raz trzymałam w rękach powieść jej autorów. Nie znałam ich twórczości, dlatego byłam ogromnie ciekawa, jak wyszła ich współpraca, co ciekawego udało im się stworzyć. Liczyłam na dobrą lekturę, z którą miło spędzę czas. Czy ta książka mi to zapewniła? No cóż, niekoniecznie.  W powieści mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, która przeplata się z narracją trzecioosobową. W mojej opinii robiło to niemałe zamieszanie. Kolejną sprawą była mnogość bohaterów. Było ich tak dużo, że w końcu zaczęłam się w tym wszystkim gubić. Niektóre postaci strasznie mnie irytowały. Najbardziej z całej książki spodobał mi się wątek Elizy, która dała niezłą nauczkę Maćkowi, idolowi i wokaliście ulubionego zespołu muzycznego. Młody chłopak chciał ją wykorzystać, o czym się dowiedziała. Dziewczyna akcję rozegrała naprawdę dobrze. 


 Fabuła powieści jest niespieszna, powieść nie zaskoczyła jakoś szczególnie, nie wywołała emocji, których się spodziewałam. Kiedy już zaczęło dziać się coś ciekawego, wątek pary bohaterów był ucinany, aby przejść do kolejnych postaci. To wywołało moje zdziwienie i niedosyt. Myślę, że można było zmniejszyć liczbę postaci, aby w tym wszystkim się nie pogubić i nie zdążyć ich zapomnieć. Trzy, może cztery pary bohaterów w zupełności by wystarczyły. Po przeczytaniu rozdziałów im poświęconych, czytelnik wracałby znów do pierwszej pary i kontynuacji przebiegu wydarzeń. Liczyłam na lekką i przyjemną lekturę, niestety tutaj lekko się zawiodłam. Nie znaczy to jednak, że w przyszłości nie sięgnę po inne publikacje autorów. Liczę, że w porównaniu z tym tytułem, nowość wypadnie lepiej.


Za egzemplarz
dziękuję
Wydawnictwu Novae Res 

Komentarze

  1. Czasem lubię się zatopić w lekturze o takiej tematyce, dzięki za polecenie książki, na pewno przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, szkoda, że się rozczarowałaś.
    I to chyba też nie jest powieść dla mnie, nie przepadam, gdy jest mnogość postaci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro się zawiodłaś, to odpuszczę sobie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy słyszy się, że przez książkę przewija się wiele osób, co ma ruszyć akcję i ukazać, że co człowiek, to zaczniemy inaczej postrzegać świat i własne życie, ale gdy ich mnogość nie sprawia, że wszystko brzmi dobrze... Cóż, wtedy jest krucho. I widzę, że tutaj tak właśnie jest, dlatego podziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz