Na swoją lekturę nie zawsze mam czas w ciągu tygodnia, dlatego książki, które czytam sobie, odkładam na weekend. Staram się przeczytać 1-2 tytuły. Tydzień temu przeczytałam książkę zupełnie nowego wydawnictwa Annapurna. Nie czytałam jeszcze żadnej książki, która wyszłaby spod jego skrzydeł, "Jak zostałam peruwiańską żoną" autorstwa Mii Słowik, jest moją pierwszą. Czy był to trafiony tytuł?
Autorka debiutuje w humorystycznych powieściach podróżniczych. To moja rówieśnica. Mia Słowik odwiedziła wiele fascynujących miejsc na świecie, m.in. Turcję, Indie, prawie całą Amerykę Południową. Interesują ją tajemnicze zjawiska i medytacja.
Mia opowiada o tym, jak nie potrafiła odnaleźć swojego miejsca. Nawet wśród bliskich czuła się inna, niezrozumiana, dziwna. Jej zainteresowanie filozofią sprawiło, że rodzina uważała ja za dziwoląga. Pewnego dnia, za namową Mirelli, jej nowej terapeutki duchowej, postanawia wyruszyć w podróż swojego życia w poszukiwaniu siebie. Mirella odradza jej podejmowania jakiejkolwiek pracy, m przyjmować to, co ześle jej los:
"I nie szukaj pracy. Wiesz, gdzieś pojedziesz, coś dla kogoś zrobisz, ktoś ci coś da...pójdziesz dalej, będziesz sobie wyolatała może z jakichś rzemyków albo sznureczków różne przedmioty. I nie bój się, nie będziesz sama. Zawsze będą przy tobie ludzie. Może nie przyjaciele...z tym, co ty tam w środku znajdziesz."
Takim sposobem Mia wyrusza w podróż do Ameryki Południowej, gdzie czekało na nią wiele wyzwań i niebywałych przeżyć. Podróż totalnie przewraca jej życie do góry nogami, a finał jest zaskakujący nawet dla niej.
To tyle, jeśli chodzi o zarys samej treści ksiazki. A jakie sa moje wrażenia po jej przeczytaniu? No coz, szczerze mówiąc publikacjs nie szczególnie trafiła w moje czytelnicze gusta. Przyznam, że nie wiedziałam z której strony ugryźć powieść, aby jakoś bardziej mnie zainteresowała. Literatura faktu to jeden z moich ulubionych gatunków, natomiast ten tytuł zupełnie do mnie nie przekonał. Nie wiem, może dlatego że preferuję inny tryb życia, mam inne wartości, mam inny charakter? Medytacja niegdy mnie nie interesowała. Dziwne też dla mnie było to, że tak poprostu Mia oddała swój los w ręce obcej osoby. Ja nigdy nie pojechałabym w podróż do miejsca na świecie, które ktoś by mi wskazał. Ważne decyzje potrafie podjąć sama.
Plusem natomiast był dla mnie lekki humorystyczny język oraz piękne obrazy które znajdziemy w książce. Wiele informacji dotyczących medytacji oraz opisów miejsc, które zwiedzila autorka, zamieszczono w ramkach. W książce zachowano porządek, tytuły są zapisane finezyjną czcionką, co bardzo ładnie się prezentuje.
Nie
zniechęcajcie się jednak moją opinią i sami przekonajcie się, czy Was
lektura usatysfakcjonuje. Dla kogoś kto interesuje się medytacją i
podróżami, książka będzie jak znalazł.
Za egzemplarz dziękuję
Dominice Smoleń
oraz
Wydawnictwu Annapurna
Nie znam tego wydawnictwa, chętnie przeczytałabym jakąś książkę przez nich wydaną, ale niekoniecznie tą. Do mnie też nie przemawia medytacja i po Twojej opinii nie sadzę że przypadłaby mi do gustu ta pozycja. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż chyba nie odnalazłabym się w tej książce, nie interesuje mnie medytacja, a i nie dałabym komuś decydować za siebie. ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach ją przeczytać. Podoba mi się jej tematyka.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dodatkowo widzę, że została pięknie wydana.
UsuńWidzę, że książka ma bardzo ładne ilustracje :)
OdpowiedzUsuńCzytalam i książka dziwna. tylko w polowie podroznicza, co mnie bardzo zdziwilo
OdpowiedzUsuńA dla mnie brzmi ciekawie. Szukanie wartości i autorytetów w życiu to domena ludzi o dużej samoświadomości. Warto się otworzyć na nieznane :) Kasia K
OdpowiedzUsuńMi też się bardzo podobała. Napisana lekko, przez co bardzo szybko się czyta. Czyta się rzeczywiście jak powieść. Dobrze oddaje przepaść kulturowa w postrzeganiu roli mężczyzny i kobiety między Europą a Ameryką Południową. Historia podróżniczki dość zakręcona, aż dziw, że to litera faktu, ale cóż, czasem tak bywa
OdpowiedzUsuń