"Pielęgniarki", Christie Watson, Wyd. Marginesy - RECENZJA


Jestem zdania, że do wykonywania wielu profesji, potrzeba ogromnej wiedzy (teoria+praktyka), ciężkiej pracy i prawdziwego zaangażowania, czy jak kto woli, powołania. Przykładem mogą być nauczyciele, prawnicy, osoby duchowne, położne czy pielęgniarki. O tym ostatnim zawodzie, ostatnio głośno w świecie książek. Widziałam już kilka tytułów. Wśród nich, znalazły się "Pielęgniarki", autorstwa Christie Watson. Książka z gatunku literatura faktu, ukazała się nakładem Wydawnictwa Marginesy.


Autorka, opowiada nam o swoim życiu zawodowym, bowiem sama Watson, przez dwadzieścia lat pracowała jako pielęgniarka. Książka jest jej wspomnieniami, a także swoistego rodzaju świadectwem żmudnej pracy (często niebezpiecznej), którą wykonuje wiele kobiet. Pracy niedocenianej, często nierozumianej. Przyznam się Wam, że na swojej drodze spotkałam wiele pielęgniarek. Wiele z nich było tymi, dla których praca była prawdziwą misją. Zaangażowane w swoją pracę, w kontakt z pacjentem, życzliwe i pomocne. Niestety, były też i takie, które chyba najzwyczajniej w świecie, minęły się z powołaniem. Oczywiście, każdy ma gorszy dzień, pacjenci bywają roszczeniowi, nawet trudni. Natomiast, kiedy spotykasz pielęgniarkę, która non stop ma minę z nosem na kwintę, to ewidentnie coś jest nie tak...


Christine Watson przybliża nam "życie" szpitali oraz znajdujących się w nich oddziałów: psychiatrycznego, chirurgii, położniczego, oddziału pediatrycznego, onkologicznego, SOR-u. Opowiada o trudach swojej pracy, ciężkich wyborach, widokach, które na zawsze wryły się w jej pamięć. Pisze o tym, czego sama doświadczyła, ale wspomina również koleżanki po fachu. Sama przyznaje, że będąc młodą kobietą, nie miała pomysłu na siebie. Nie wiedziała, kim chce być, żadna praca nie była dla niej dostatecznie dobra, w wielu zwyczajnie się nie sprawdzała. Zdziwieniem było dla mnie, gdy przyznała, że zawsze robiło jej się słabo na widok krwi. Dla pielęgniarki przecież, to widok powszedni. 


" Nie mogę się pozbierać. Poród to rzeźnia. w głowie mi huczy, oczy zaszły mgłą. Ale nie o jatce myślę. Zmieniła się atmosfera. Zmienił się świat. Kołnierzyk mojego studenckiego kitla jest mokry od łez, które płyną i płyną. Nie mogę wyjść z podziwu nad kobietami, nad położnymi, nad całą ludzkością" ("Pielęgniarki", s. 93)


Czytając książkę, od razu czuje się, iż Christine była prawdziwą pielęgniarką z powołania, choć jak sama napisała, że nie jest urodzoną pielęgniarką. Takie miałam odczucia. W swoje wspomnienia, wkłada wiele emocji. Pamięta swoich pacjentów z imienia, pamięta ich choroby, dolegliwości oraz objawy, które im towarzyszyły. Najbardziej poruszające były dla mnie wspomnienia małych pacjentów, którymi się opiekowała, jak chociażby dziesięcioletni Tommy, który w wyniku wypadku drogowego, został sparaliżowany od szyi w dół.  

"Do moich pielęgniarskich "narodzin" dochodzi wraz z raptownym odkryciem prawdy mówionej, że tak jak matka i jej nowo narodzone dziecko są nierozdzielne, bez względu na odległość, tak i pielęgniarkę i jej pacjenta łączy nierozerwalna więź.(...) Pielęgniarka jest ulepiona z radości i tragedii. I nie możemy przewidzieć, co się wydarzy. (...) ("Pielęgniarki", s.109)

Autorka posiłkuje się także wieloma wynikami badań oraz ciekawostkami, dotyczącymi pracy pielęgniarek, lekarzy czy pacjentów oraz ich chorób. Niewątpliwie było to bardzo interesujące. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to mała czcionka. Dla mnie - okularnicy, czytanie tak drobnego tekstu, jest trudne, przez co lektura mi się dłuży. To jedyna rzecz. Dawno nie sięgałam po literaturę faktu, dlatego "Pielęgniarki", były dla mnie naprawdę interesującą lektura. Chciałabym, aby każda kobieta pracująca w zawodzie pielęgniarki, miała tyle serca dla pacjentów oraz współczucia dla ich bliskich. Lektura warta uwagi - serdecznie polecam!



Książkę znajdziecie na stronie 
Wydawnictwa 
MARGINESY



Dziękuję
za egzemplarz

Komentarze

  1. Ostatnia zastanawiałam się czy po nią nie siegnac, przekonałaś mnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w swojej biblioteczce ale małe literki mnie odstraszczyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, mimo to, przeczytałam. Ale nie ukrywam, że tak mała czcionka, jest dla mnie sporym problemem. Lektura wtedy mi się dłuży.

      Usuń
    2. U mnie ostatnio pojawiły się trudności z koncentracją wzroku na małej czcionce, wówczas przygoda z książką potrafi być męcząca od strony komfortu czytania.

      Usuń
  3. Myślę, że książka powinna się spodobać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Możliwe że by mi się spodobała.
    Lubię poszerzać horyzonty czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zainteresowana ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy i rzadko poruszany temat. Mam też już na liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa pozycja. W życiu niestety nie zawsze spotykamy się z pielęgniarkami z powołania, czasem jest to walka o życie nam najbliższej osoby. Czasami lekarz ma mniej do powiedzenia niż pielęgniarka która decyduje za lekarza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio jest jakiś wysyp książek o tematyce medycznej...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta książka brzmi całkiem fajnie. Nie słyszałam wcześniej o niej, ale coś z medycznej tematyki też warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi ciekawie, lubie czytac takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam pielegniarki za ich trud i prace, bo wiem, że ja bym się do tej pracy kompletnie nie nadawała. Książkę chce prze zytac, ale właśnie te małe literki mnie odstraszają. W tym wypadku chyba skorzystam z Legimi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo jestem jej ciekawa i na dniach się w niej zaczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tytuł chętnie podrzucę mamie pod rozwagę, z racji wykonywanego kiedyś zawodu powinien ją zainteresować. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pojawia się tak często w recenzjach, że chyba warto się nią zainteresować.

    OdpowiedzUsuń
  15. Od jakiegoś już czasu przyglądam się tej książce, chyba ją przeczytam w końcu

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety to nie mój gatunek więc sobie odpuszczę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka bardzo mi się podoba, trudny temat przedstawiony został w nieco lżejszym stylu. Powiedziałabym - przystępnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz