Tytuł: "DZIEŃ WSZYSTKIEGO"
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Oprawa: miękka
Liczba stron: 336
Jestem ogromną miłośniczką zwierząt. Gdy byłam dzieckiem, w domu zawsze mieszkał z nami kot, ale były też psy. Zapytana o to, kim chcę zostać w przyszłości, bez wahania odpowiadałam, że weterynarzem. Bardzo lubiłam dbać o swoje zwierzęta i opiekować się nimi. Uważałam też za obowiązek, pomagać tzw. "bezpańskim" psom czy kotom. Jestem wrażliwą osobą i nie potrafię przejść obojętnie wobec cierpiących stworzeń. Moją mamę więc nie dziwił fakt, że do domu przynosiłam ranne ptaki, czy maleńkie porzucone kotki, które z nami zostawały.
Po książkę Ewy Nowak, pt. "Dzień wszystkiego", sięgnęłam z ogromnym zainteresowaniem. Jej opis bardzo mnie zainteresował. Po okładce, domyślałam się, że fabuła musi mieć jakiś związek ze zwierzętami, dlatego jeszcze bardziej nie mogłam doczekać się lektury.
Sięgam po praktycznie każdy gatunek książek, skierowany do różnych grup wiekowych. Czytam nie tylko książki dla dzieci i dorosłych, ale także te, które napisano z myślą o młodzieży. Wiele pozycji jest naprawdę godnych uwagi. Są wartościowe, czasem zabawne, ale potrafią także skłonić czytelnika do refleksji. Tak też było i tym razem, w przypadku najnowszej książki autorstwa Ewy Nowak.
Bohaterką powieści, jest piętnastoletnia Majka. Dziewczynka wraz z przyjaciółmi i chłopakiem wybrała się do cyrku. Tam, kiedy po występach, chciała pogłaskać małpkę, zwierzątko dotkliwie gryzie ją w dłoń. Przyjaciele uciekają, zostawiając dziewczynkę samą. Maja trafia do szpitala. Okazuje się, że dziewczynka może nie odzyskać sprawności w dłoni. Do tej pory, Majka kochała zwierzęta, natomiast po feralnym wypadku w cyrku, jej nienawiść do nich, ale też paniczny strach rośnie z każdym dniem. Sprawy nie ułatwia zachowanie przyjaciół, którzy zaczynają się od niej oddalać, unikać jej, a nawet z niej drwić.
Pewnego dnia, Maja poznaje Zuri. Dziewczyna na początku ją drażni swoim wyglądem, zachowaniem i poglądami, szczególnie tymi dotyczącymi zwierząt. Jednak z czasem, między dziewczynkami nawiązuje się nić przyjaźni. Maja trafia na filmiki w sieci, które pokazują, jak zwierzęta cyrkowe są przygotowywane do występów. Czy widok ich cierpienia, zmieni stosunek bohaterki do zwierząt? Czy Maja pokona przed nimi lęk i będzie potrafiła im zaufać, znów pokochać?
"Dzień wszystkiego", to przepiękna, poruszająca opowieść o przyjaźni, jednak prym w niej wiedzie wątek zwierząt. Autorka zwraca uwagę na to, jak wiele z "braci mniejszych" jest krzywdzone, brutalnie odebrane swojemu naturalnemu środowisku, bite, udręczone i wykorzystywane jako atrakcje cyrkowe. Historia Lucjana (małpki), bardzo mnie wzruszyła. Właśnie dlatego nigdy nie byłam w cyrku i nie mam zamiaru zabierać tam dzieci. Dla mnie zwierzęta nie są zabawkami. Kilka lat temu, obejrzałam film, w którym również poruszono wątek cierpienia zwierząt w cyrku...
Książka idealna nie tylko dla młodzieży, ale też dorosłych. Czyta się ją bardzo szybko, a sama lektura dostarcza wiele wzruszeń, ale nie brakuje też momentów, które wywołują uśmiech na twarzy. Naprawdę warto przeczytać!
Za książkę dziękuję
A dla 7 letniego chłopca będzie odpowiednia?
OdpowiedzUsuńTo książka z serii literatury młodzieżowej. Zachęcam jednak ją przeczytać, wtedy zdecydujesz, czy dla Twojego dziecka będzie odpowiednia ;)
UsuńMam taki sam stosunek do cyrku, nie chodzę i córki też nie zabiorę właśnie ze względu na skandaliczne warunki w jakich trzyma się i tresuje zwierzęta ☹️ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubiłam cyrk jako dziecko, ale wtedy były inne czasy i inna świadomość. Obecnie nie chodzę...
OdpowiedzUsuńO - bardzo fajna i nietypowa fabuła :) jestem bardzo ciekawa tej historii.
OdpowiedzUsuńPani Ewa Nowak najczęściej porusza istotne tematy, które tylko z pozoru sprawiają wrażenie błahych, jednak im mocniej się im przyjrzymy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że ten ruch jest jak najbardziej potrzebny. Sama dobrze wiem jak to jest, gdy nieco zatraca się miłość do zwierząt (ugryzł mnie pies sąsiada, przez co dłuższy czas bałam się tych czworonogów... w sumie dalej niektóre wzbudzają we mnie niepokój), dlatego tym bardziej pragnę zapoznać się z tą książką.
OdpowiedzUsuńPS. Też kiedyś marzyłam o byciu weterynarzem, tylko że zmieniłam zdanie, co do przyszłego zawodu po tym jak odkryłam, że będę zmuszona wykonywać operacje. A ja... cóż... z biologii jestem noga, a widok krwi wywołuje u mnie przerażenie. Ale i tak dalej pomagam zwierzakom, kiedy natrafię na takie, które tego potrzebują. :)
Pamiętam, jak będąc nastolatką sięgałam po twórczość Pani Ewy. Właściwie ciekawa jestem jak teraz odebrałabym te książki. Przy okazji wizyty w bibliotece zaopatrzę się :)
OdpowiedzUsuń