Dzisiejszy wpis zacznę od pytania: Lubicie mleko? U mnie musi być w lodówce, po prostu musi! Nie wypiję kawy bez mleka! Nawet gdy na dworze deszcz, grad i zawieja, muszę kupić mleko! Dobrze, że mamy sklep pod nosem, nie zmoknę tak bardzo :)
Zatem dziś książka, w której mleko będzie ważnym elementem. Wszystko zacznie się od tego gdy okaże się, że tego mleka brak! Lektura jest trochę zabawna, trochę niezwykła, trochę kosmiczna, może czasem straszna, ale na pewno ciekawa i wciągająca od pierwszej strony. Podzielę się z Wami opinią na temat książki Neila Gaimana pt. "Na szczęście mleko". Tak, to ten sam pan, który napisał "Dzień życia Czu", o której wspominałam wcześniej. O co tutaj chodzi? Otóż mamy czteroosobową rodzinkę. Mama musi wyjechać w sprawach służbowych, dlatego kapitanem statku zostaje tata. Musi się zająć domem i dwójką dzieci. Oczywiście mama zostawiła cały zapis wskazówek oraz rzeczy do zrobienia. Najważniejsze, o czym tata ma pamiętać, to MLEKO. Przed śniadaniem okazuje się, że niestety zapomniał go kupić. Jak tu zjeść posiłek bez mleka (o matko, znam ten strach) i wypić swoją bawarkę, dlatego musi iść po nie do sklepu. Długo nie wraca, a dzieciaki się niecierpliwią.
Gdy wraca, opowiada dzieciom, co się stało. Po drodze zatrzymały go hmm... pilne sprawy niecierpiące zwłoki. Oj działo się, aż trudno uwierzyć w jego barwną opowieść. Tata został porwany przez kosmitów, którzy chcieli z niego wyciągnąć bardzo ważne informacje, a raczej prawa własności do naszej planety. "Chcemy ją przemodelować" - powiedzą. Tacie jakimś sposobem uda się zbiec i dziwnym trafem trafi na statek królowej Piratów. Można by rzec, że trafił z deszczu pod rynnę, jednak i tu tata uniknie kłopotów. Uratuje go... stegozaur w balonie, a raczej profesor Steg, wynalazca podróżujący w Latająco - Kulowym - Transportem - Osobowym. Razem wylądują w dżungli, gdzie o mały włos nie zostaną złożeni w ofierze, ale gdy tubylcy zobaczą karton mleka, okaże się, że jest pewne proroctwo, które mówi, że gdy przybędzie człowiek z mlekiem podniesie je do góry, nie zostanie złożony w ofierze, a zostanie obdarowany zielonym klejnotem - OKIEM SPLOTA. W książce pojawią się także vumpiry z groźnego zamku oraz...policja galaktyczna składająca się z dinozaurów. Nie zdradzę Wam wszystkiego, powiem tylko tyle, że historia jest bardzo ciekawa, że aż niewyobrażalna. Bo czy to możliwe, żeby na raz spotkało człowieka aż tyle przygód? Czy dzieci uwierzą tacie, a może to wymyślona przez niego naprędce historia, ubarwiona i stworzona na podstawie dziecięcych zabawek?
Niewielka rozmiarów książka w twardej, kolorowej oprawie, to świetna lektura na lato. Pełna przygód i niezwykłych zwrotów akcji. Dzięki dużej czcionce oraz tego, że tekst nie zajmuje całych stron, czyta się ją szybko i zaparcie! Czarno - białe ilustracje Chrisa Riddella, pasują do całej treści. Są dokładne, czasem fantazyjne, czasem siejące grozę (vumpiry bogowie), jednak idealnie wkomponowane w tekst.
Autorowi na pewno nie można odmówić kunsztu literackiego. Całość wciąga czytelnika od samego początku i ma się wrażenie, jakby tę całą podróż przemierzało się z bohaterem książki - tatą :) Wszystko jest takie wyraźne i dokładne, że nabiera realnego wymiaru! I to właśnie w książkach dla dzieci i młodzieży cenię najbardziej. Działanie na wyobraźnię czytelnika, przeniesienie go w świat zapisanych stron. Przygotujcie się na niesamowitą przygodę i podróż Latająco - Kulowym - Transporterem - Osobowym. Polecam!
Data premiery: 06.11.2013
Przekład: Piotr W. Cholewa
Ilość stron: 160
Książkę znajdziecie tutaj
Lubię mleko i tak jak u Ciebie jest to element obowiązkowy ;) Książka dla dzieci bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa mleko uwielbiam. Niestety mój starszak przeciwnie dlatego muszę się nieźle nagimnastykować żeby mu je przemycić :)
OdpowiedzUsuńCzytałyśmy z córką dośc dawno temu. Obu nam się podobała :-)
OdpowiedzUsuńJa też jestem mlekoholikiem. Książkę muszę ogarnąć ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia z tym mlekiem u nas musi być Mleko maż mówi że jesteśmy meczne dziewczyny.
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam czy nie ograniczyć mleka, bo chyba mi szkodzi.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, ale ja mleka nie piję. Nawet mam problem, żeby wziąć butelkę do ręki :)
OdpowiedzUsuńKurczę, ale fajna książka. Muszę ją podrzucić mojemu 7 latkowi. On kocha mleko 😊😊
OdpowiedzUsuńZnam tego autora od Koraliny🙂A kawy bez mleka też Nie ruszę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się na ciekawą podróż czytelniczą, chętnie podrzucę tytuł moim dzieciom, oczywiście sama też do niej zajrzę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
U mnie zawsze musi być mleko:dla mnie do kawy, dla córki - na kakao :)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno sie młodej spodoba, zapisuje :)