Swój wpis zacznę od pytania. Czy lubicie muzykę klasyczną? Ja uwielbiam! Jest piękna i pełna emocji. Uspokaja mnie i odpręża. Nic tak nie koi nerwów jak Cztery Pory Roku Vivaldiego (te utwory chyba kojarzą wszyscy) i nie wzbudza tylu emocji co np. przeróżne walce (Walc Dymitra Szostakiewicza po prostu kocham!!!). Gdy byłam w ciąży, muzyki poważnej słuchałam bardzo często. Gdy Tosiek przyszedł na świat, zauważyłam, że gdy tylko włączyłam jakiś klasyczny utwór, on od razu przestawał płakać. Może jednak coś w tym jest, że muzyka klasyczna działa na dziecko "od brzuszka"?
Dlaczego dziś o tym piszę? Ano dlatego, że przeczytałam ostatnio książkę wydaną przez Poradnię K, pt. "W to mi graj. Bajki muzyczne", których autorką jest Justyna Bednarek (pamiętacie "Pięć sprytnych kun"?napisała je ta sama pani). Jest to książka, która zawiera dwanaście bajek muzycznych. Są to raczej opowiadania, w których występują te same postacie: rodzeństwo Antoś i Kasia, Teodezja (Teo), Karolek, pani Emilia, prawie stuletnia pani Genowefa czy pan Eugeniusz. Wszystkich łączy jedno - zamiłowanie do muzyki klasycznej. Dzieci chodzą do tej samej szkoły muzycznej, której dyrektorką jest pani Emilia. Szkoła powstała w odziedziczonym w spadku przez panią Gienię domu, a kasting na dyrektora prowadziła... Kasia! W każdej z przedstawionych bajek mamy pewną historię, która związana jest z jakimś utworem skomponowanym przez konkretnego kompozytora. Znajdziemy tu między innymi wzmianki utworów takich kompozytorów jak: A.Vivaldi, M. Ravel,W. A. Mozart, J.S. Bach, P. Czajkowski, E. Grieg czy F. Chopin. Na końcu każdej bajki mamy krótki życiorys danego muzyka. Informacje w nim zawarte są naprawdę ciekawe. Czy wiedzieliście, że Vivaldi był księdzem? Gdy do głowy przyszedł mu pomysł na jakiś utwór, potrafił przerwać mszę aby zapisać nuty. O! Albo, że Jan Sebastian Bach był ojcem dwadzieściorga dzieci!
Historyjki są bardzo ciekawe i przyjemnie się je czyta. Do tego są również przezabawne. Moimi ulubionymi bajkami są:
Bajka pierwsza. O Teodezji, jej zbuntowanym uchu i ptasim śpiewie, który zapisał tak pięknie nutami mistrz Antonio Vivaldii.
To właśnie ucho Teo widnieje na okładce. Było to strasznie niesforne lewe ucho, które dziewczynce bardzo odstawało. Przeszkadzało to bardzo mamie, która każdej nocy przyklejała je taśmą do głowy. Niestety, ucho było tak niesforne, że nie dało się "zniewolić". Dziewczynce jednak to nie przeszkadzało, uważała, że dzięki temu lepiej słyszy nawet najcichsze dźwięki. W końcu mama przestała zaklejać ucho córki i postanowiła zapisać ją do nowo otwartej szkoły muzycznej.
Natomiast Bajka czwarta. O tym jak Antek ożywił Ducha Dawnych Czasów i trochę też o "Toccacie i fusze d-moll" Jana Sebastiana Bacha rozbawiła mnie do łez.Wszystko za sprawą różowego króliczka, którego chłopiec dostał od cioci z Ameryki :)
W Bajce siódmej. O Kasi, Teodezji, karpiach śpiewających "Habanerę" z opery "Carmen" Georges'a Bizeta, a także, oczywiście o miłości, przeczytamy o wątku romantycznym. Pani Emilia marzy aby zaśpiewać "Habanerę" do akompaniamentu pana Eugeniusza, nauczyciela w szkole muzycznej, w której jest dyrektorką. Gdyby to się udało, latałaby ze szczęścia. Między nimi rodzi się uczucie, jednak oboje są bardzo nieśmiali. Dziewczynki Kasia i Teo postanawiają im "pomóc", dlatego udają się do wróżki na ul. Czarnego kota 13. Czy interwencja dziewczynek przyniesie zamierzony rezultat?
To pierwsza tego typu książka, którą miałam przyjemność przeczytać. Czytałam inne publikacje dotyczące wielkich i sławnych kompozytorów, jednak były to głównie ich same biografie, które - muszę to napisać, strasznie mnie nudziły. W tej książce również pojawią się życiorysy kompozytorów, jednak są one krótkie i zawierają najistotniejsze informacje i ciekawostki z ich życia i twórczości. Na początku, gdy zobaczyłam książkę, miałam mieszane uczucia. Gdy zobaczyłam czarną jak noc okładkę (dosłownie i w przenośni), a na niej nietoperza z ogromnym uchem zamiast lewego skrzydła, no cóż, przyznam, że nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie lubię czerni, więc może dlatego? Jednak szybko się zreflektowałam. Przecież nie należy oceniać książki po okładce, prawda? Poza tym czarny uważa się za klasyczny kolor, który nigdy nie wychodzi z mody, jest elegancki i zawsze na czasie, no i do wszystkiego pasuje. Tak samo jak muzyka klasyczna. Cała książka się na niej (muzyce) opiera, więc może stąd pomysł na taką okładkę? Pomyślałam, że jeszcze nie wydam na nią wyroku skazującego na wieczną odsiadkę w komodzie. Dam jej szansę, niech się "wypowie". Okazało się, że nie tylko ma ona wiele do powiedzenia, ale i do śpiewania oraz tańczenia! Tak się zawzięcie broniła! No i wygrała! :)
Cała oprawa książki jest twarda, z zaokrąglonymi rogami. Kartki są śliskie i gładkie, przyjemnie się je przewraca. :) Ilustracje Józefa Wilkonia (który również stworzył okładkę) również zasługują na uwagę i uznanie (mimo dominującej czerni). Są nietypowe i oryginalne. Na pewno warto przyjrzeć im się dłużej. Wiele tu instrumentów muzycznych, które ożywają na papierze. Naprawdę patrząc na nie ma się wrażenie, jakby grały jakieś melodie!
Lekturę pochłonęłam jednego dnia. Gdy przeczytałam ostatnią stronę, postanowiłam, że poszukam tych utworów na internecie i wysłucham, każdego po kolei. Miód na moje uszy (nie mylić z miodem w uszach!). Wspaniała muzyka, piękna i niezwykła. To fantastyczne, że powstała książka z myślą o zapoznaniu z nią młodego czytelnika.
"W to mi graj. Bajki muzyczne", to wyjątkowa książka posiadająca walor edukacyjny i kulturowy.
Na koniec przytoczę cytat, który wypatrzyłam na stronie 83-ciej, a który bardzo mi się spodobał:
"Tak to już jest z muzyką - żeby jej słuchać, żeby ją grać, śpiewać i układać, trzeba mieć przede wszystkim - co? Słuch, powie ktoś z Was. Tak, to prawda. Dobry głos - to też, oczywiście. Ale niczego nie wskóramy bez serca. Serce w muzyce jest tak samo ważne jak ucho, jeśli nie ważniejsze. I właśnie dlatego najwięcej jest piosenek o miłości."
Zgadzacie się z tym? Ja jak najbardziej :)
Książkę znajdziecie o tutaj -------> KLIK
Super książka, jakie intersujące ilustracje:] CO do pytania o muzykę klasyczną, to tak czasem mam jakie dni, że słucham jednak raz na jakiś czas tylko :]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Martyna z Wpuszczona w maliny
Tak, książka jest wyjątkowa :) No tak, są tacy, którzy bez Mazurków Chopina nie potrafią żyć i tacy, którzy lubią klasyczną muzykę i słuchają jej od czasu do czasu. Ja też nie słuchsm jej codziennie, jednak gdy już włączę, słucham każdy utwór.
UsuńKsiążka wydaje się być naprawdę ciekawa. U nas słucha się bardzo dużo muzyki, w tym klasycznej. Gdy byłam w ciąży też puszczałam Córce Mozarta :)
OdpowiedzUsuńJa słuchałam dużo walców :)
Usuńprzyznam ze rzadko slucham muzyki klasycznej ale ksiazka wydaje sie byc interesujaca :)
OdpowiedzUsuńJest polecam :)
UsuńSuper książka gdzie mogę ją zakupić? :))
OdpowiedzUsuńNa stronie wydawnictwa Poradnia K. Na samym dole wpisu jest wklejony link, który bezpośrednio skieruje Cię na stronę z książką :)
UsuńBardzo ciekawa ksiazka. Lubię klasyczna muzykę, uspokaja i wycisza :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię jej słuchać :)
UsuńI tu mnie zaskoczyłaś, bo sprzedać dziecku w ciekawy sposób tak trudny temat jak muzyka klasyczna, żeby chciało słuchać, zainteresować się i żeby zapamiętało nie jest łatwo ... Taka książka to kopalnia wiedzy nawet na dobranoc :)
OdpowiedzUsuńTak, tym bardziej, że to nie jest "sucha"wiedza tylko wpleciona w cieawe i wesołe opowiadania, których bohaterami są uczniowie szkoły muzycznej :)
UsuńMy słuchamy od czasu do czasu muzyki klasycznej, ale mój Syn nie przepada.
OdpowiedzUsuńU nas nawet mąż od czasu do czasu puszcza :)
UsuńMuzyka to ważna część mojego życia, więc i Synkowi staram się zaszczepić tę miłość. A taka książka może być bardzo pomocna.
OdpowiedzUsuńO! Zaciekawiłaś mnie. Śpiewasz? A może grasz?
UsuńJak ja uwielbiam operę!!! A jak cudownie brzmią utwory klasyczne na żywo... Marzenie... Dość fajną książką o muzyce klasycznej jest także "Bach, Beethoven i inne chłopaki, czyli historia muzyki wyłożona wreszcie jak należy". Napisana z humorem i zawierająca zaskakujące informacje o wielu kompozytorach z praktycznie każdej epoki muzycznej.
OdpowiedzUsuńNie znam dzięki! W operze nigdy nie byłam, ale chciałabym usłyszeć tę muzykę na żywo! <3
UsuńPołączenie książki z muzyką klasyczną to naprawdę bardzo ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Książka jest inna niż wszystkie.
UsuńMuzyka klasyczna do nas nie przemawia, ale ogólnie wszyscy lubimy muzykę ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje gusta i guściki, ale nie znam nikogo, kto by w ogóle nie lubił muzyki:)
UsuńGenialna propozycja! Koniecznie muszę ją mieć w biblioteczce mojego trio. Dziękuję za inspirację!
OdpowiedzUsuńProszę 😉 Książka mile Was zaskoczy 😊
UsuńWygląda na bardzo ciekawą książkę, by wprowadzić dziecko w świat muzyki klasycznej i kompozytorów.
OdpowiedzUsuńTak. Książka jest wyjątkowa. Muzyka klasyczna wpleciona w wesołe opowiadania, które potrafią rozweselić nawet dorosłego.😁
Usuń