Gdy byłam mała, a moi rodzice pracowali, opiekowała się mną moja prababcia, Agnieszka. To właśnie ona nauczyła mnie pisać i czytać, liczyć do 100, czy pierwszych modlitw. Pokazywała mi jak ładnie narysować lalę (jej lalki miały zawsze na nogach lakierki i usta w kształcie dużej litery "M"). Ona też opowiadała mi różne zabawne historyjki i bajki. Pamięć miała niezawodną. Potrafiła bez zastanowienia wyrecytować dłuższy wiersz, lub zaśpiewać piosenkę, którą śpiewała jako "panienka". To było ponad 20 lat temu (mojej prababci nie ma już wśród nas od 2). Jednak dobrze pamiętam, gdy siedziałyśmy razem przy ciepłym piecyku, a ona zaczynała swoje opowieści. Były takie piękne. Jedna z nich była o dziewczynce - sierotce, którą opiekowała się macocha, chociaż opieką bym tego nie nazwała, bo była dla niej bardzo zła. Codziennie kazała jej wypasać swoje ukochane gąski, które traktowała jak własne dzieci. Sama całymi dniami spała pod pierzyną z gęsich piór. Nad polaną płynął strumyk, przy którym dziewczynka płakała i któremu wylewała mu swoje żale. Nie pamiętam co było dalej, ale na pewno skończyła się dobrze. Tych opowieści było naprawdę sporo! Gdy w moje ręce trafiły "Bajki ze starej szafy. Opowieści prababci", pożałowałam, że moja prababcia nie spisała swoich opowieści.
Autorką wspomnianej książki, jest Jadwiga Roszkowska, która opowiadała swoim dzieciom bajki i różne wesołe historyjki, które potem przelewała na papier. Gdy dzieci dorosły, kartki z opowiadaniami trafiły do szuflady i na długo zostały zapomniane. Dopiero po wielu latach, znalazł je syn pani Roszkowskiej, który sam już był dziadkiem. Postanowił on wydać te bajki, aby mogły je poznać inne dzieci. Tak też zrobił i dziś, dzięki Wydawnictwu Nova Eres, mogę się pochwalić tym egzemplarzem na naszej półeczce! :)
W twardo oprawionej książce, znajdziemy dziewięć pięknych bajek i opowiadań. Jedne są kilkustronicowe, np. "Bajka morska", inne zaś mieszczą się na niecałych dwóch stronach, np. "Wiewiórka" .
Tekstu do czytania jest sporo, jednak czyta się go lekko i przyjemnie. Strona goni stronę, nawet nie zorientujemy się, kiedy tekst skończy się na 62 stronicy. Bardzo podoba mi się czcionka, w której jest wydrukowana cała treść. Każde opowiadanie wzbogacone jest o 1-2 kolorowe ilustracje, które obrazują konkretną scenkę z danej bajeczki. Autorką szaty graficznej jest Kamila Stankiewicz, która również stworzyła okładkę do "Bajek ze starej szafy".
Bohaterami, oprócz dzieci, są tutaj zwierzęta (np. mówiąca ludzkim głosem mrówka), Krasnoludek, elf, a nawet wróżka. Pierwszą bajką z dna szuflady pani Roszkowskiej jest właśnie wyżej wymieniona "Bajka morska". Opowiada ona o dobrym czarodzieju, który dostał od rybaka dwie złote rybki. W domu zamienił je w dziewczynki, które od tamtej pory stały się jego córkami: Halinką i Malinką. Gdy dowiedział się o tym potężny władca mórz, Neptun, postanowił rybki odzyskać. Posługując się podstępem, nakłonił dziewczynkę o imieniu Lilka, aby pod jakimś pretekstem przyprowadziła dziewczynki nad cypel, z którego skoczą do wody. Lilka była bardzo zazdrosna o dziewczynki, ponieważ pływały lepiej od niej. Co się stanie? Czy Halinka z Malinką wrócą do czarodzieja, czy już na zawsze pozostaną na dnie morza w pałacu króla Neptuna?
Mamy tu również historię braci Jana i Szymona, którym chory ojciec zdradził tajemnicę o ukrytych w górach diamentach. Synowie na ich poszukiwania, mogą się wybrać dopiero po jego śmierci. Szymon nie posłuchał i wybrał się po diamenty od razu. Chciał być bogaty, był bardzo chciwy i zachłanny. Wrócił po kilku latach, zaniedbany i umęczony, ale bez diamentów. Gdy ojciec umiera, w podróż wybiera się Jan. Długo nie będzie wracał, tak długo, że już wszyscy we wsi zdążą o nim zapomnieć. Czy znalazł bogactwo? Co się z nim stało? A może, również niczego nie znajdzie?
Piękną, trochę smutną, ale na pewno wzruszającą historią, jest bajka o Jasiu, sześcioletnim chłopcu, którego mama zmarła, gdy był jeszcze malutki. Mieszkał on z ojcem i macochą, jednak nie dbała ona o chłopca, tak jak mama troszczy się o swoje dziecko. Nie tuliła go, nie głaskała, nie zwracała się do niego czule. Pewnego dnia, gdy siedział sobie pod dębem i rozmyślał o mamie, stanął przed nim Krasnoludek. Mały ludzik zaprowadził chłopca do wróżki Mądrulki, która miała dla niego bardzo miłą niespodziankę...
Moją ulubioną okazała się bajka o Żabce".
Jej bohaterem jest chłopiec o imieniu Kazio, który złapał żabkę do
słoika i nie chciał jej wypuścić. Jednak gdy w nocy przyśniła mu się
ogromna żaba, która jego uwięziła w słoiku, po przebudzeniu chłopiec od
razu biegnie nad wodę i wypuszcza do niej żabkę. Zrozumiał, że nie wolno
więzić zwierząt, że muszą żyć na wolności, bo tylko tak czują się
szczęśliwe.
Oprócz wymienionych opowieści, przeczytamy wesołą historyjkę o dziku, oraz dziewczynce, która bardzo chciała mieć nocną koszulkę. To tylko przedsmak tego, co czeka dzieci, które sięgną po tę książkę.
Nie znajdziecie tu żadnych księżniczek, rycerzy czy smoków z fantazyjnych, wymyślonych miejsc. Jak czytamy na odwrocie książki : "Te historie nie dzieją się dawno temu, i nie za górami, za lasami. Baśniowość wnika tu w świat bliski dziecku, dobrze u znany. Ale świat dobrze znany małemu człowiekowi z pierwszej połowy zeszłego wieku dla współczesnych dzieci jest równie niezwykły, co najbardziej fantastyczna opowieść." I ja się z tym zgadzam. Myślę, że czytając tę książkę, przed dzieckiem otworzy się piękny świat tamtych czasów. Tym bardziej, gdy czytana będzie przed snem. Wtedy dziecięca wyobraźnia działa na pełnych obrotach :)
Bajki są niezwykłe. To, co w nich cenię, to to, że każda - nawet ta najkrótsza, ma w sobie jakąś wartość, niesie konkretne przesłanie i morał. Autorka zwraca przez nie uwagę dzieci na rzeczy, które są naprawdę ważne - miłość w rodzinie, dobre serce, przyjaźń, pracowitość, poszanowanie życia zwierząt, czy najzwyklejsza higiena osobista itp.
Gdy przeczytałam już całą książkę, doszłam do wniosku, że bajki te, posiadają walor wychowawczy typowej mamy, która na przykładzie wymyślonych historyjek, chce przekazać dzieciom właśnie wartości czy normy społeczne lub zasady dobrego wychowania. To piękna lektura, która na pewno spodoba się również rodzicom. Historie zawarte w tej ksiażce, mogą zapoczątkować rozmowy na przeróżne tematy, ponieważ ma ona bogatą treść, z której można wyciągnąć naprawdę wiele dobrego...
Ja jestem zbyt przywiązany do basni Andersena, ktore to w mojej rodzinie zawsze były popularne. Jakoś nic innego za bardzo do mnie nie przemawia;)
OdpowiedzUsuńBaśnie Andersena to inny klimat, ale przyznam Ci rację,są wyjątkowe:)
UsuńUwielbiamy takie książki ;) Niestety jest tyle wspaniałych tytułów a książki do najtańszych nie należą. Mimo to zawsze staramy się chociaż 2 w miesiącu kupić ;) Być może ta również wpadnie nam w ręce . Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTo prawda. Czasami jednak dobrze jest zainwestować w jedną książcę, do której zawsze można wracać :)
UsuńZ tego, co piszesz wydaje się, że książka powinna trafić w nasze gusta :). Jesteśmy ksiazkozercami, uwielbiamy czytać, opowiadać i słuchać. Ile stron ma jedna bajka? Pytam, by ocenić na ile są odpowiednie dla mojej córki "na teraz" ;)
OdpowiedzUsuńRóżnie. Tsk jak pisałam jedna ma niecałe 2 strony inne ok 4-5 jednak na ogół są bardzo krótkie. Czyta się je z takim zapałem, że nawet nie zsuważysz, kiedy będziecie mieli polowę lektury za sobą :)
UsuńWalory wychowawcze książki bardzo mnie interesuja lubie ksążki z przesłaniem piękne ilustracje
OdpowiedzUsuńJa również cenie takie książki, dlatego się nimi z Wami dzielę :)
UsuńNa dobranoc lubimy takie krótkie formy, więc książka pewnie przypadłaby nam do gustu.
OdpowiedzUsuńJako czytanka przed snem sprawdzi się idealnie :)
Usuń