"Zaślepiona blaskiem Paryża", Sylwia Chlebowska

 Która z nas (pytanie do pań) nie marzy o podróży do Paryża? Stolica Francji jest zapisana na mojej mapce marzeń. Być może, kiedyś uda mi się je spełnić. Tymczasem dawno mnie nie było, a dziś chcę napisać o książkę, która bardzo mnie poruszyła. Jednocześnie postawa bohaterki była dla mnie trudna do zaakceptowania, czy zrozumienia. Pierwsze lektury roku 2023 nie należą do przyjemnych, a ta może być przestrogą dla wielu kobiet...

Nawiązując do Paryża, jestem po lekturze książki Sylwii Chlebowskiej (pseudonim) zatytułowanej "Zaślepiona blaskiem Paryża" od Wyd. Novae Res. Jest to historia samej autorki, która, choć jej fabuła dzieje się w mieście miłości, wcale taka piękna nie jest...

Pani Sylwia jest narratorką i pisze o swojej  historii i jaki straszny los zgotował jej "ukochany" mąż. Kobieta przeżyła traumę, cudem uniknęła śmierci dlatego w książce nie wymienia nawet męża z imienia, pisze o nim Mr K.

Swojego męża, również Polaka, poznała na babskim wypadzie z koleżankami do Paryża. Para szybko wpadła sobie w oko, dlatego Sylwia starała się jak najczęściej przylatywać do Francji. Dla niego zmieniła swoje życie. Przeprowadziła się do niego, znalazła pracę w pięciogwiazdkowym hotelu. Zakochani zamieszkali razem, wzięli ślub (najpierw cywilny, potem kościelny), na który zjechała rodzina. Kiedy na świecie pojawiła się córka, cudowny świat pękł, niczym bańka mydlana. Po raz pierwszy Sylwia zostaje brutalnie pobita przez męża w środku nocy. Oczywiście Mr K. przeprasza, obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy. Usprawiedliwia się nieprzespanymi nocami i rozdrażnieniem spowodowanym przez płacz dziecka. Kobieta kocha, daje mu szansę, potem kolejną. A mąż tylko rozkręca się w swojej brutalności. A ona? W piżamie, boso uciekała z domu, a później i tak go broni! Dla  próby poprawienia relacji zachodzi w kolejną ciążę. 

 "Chcieliśmy mieć więcej dzieci, a kolejne maleństwo w naszej rodzinie byłoby też dowodem na to, że Mr K nie zszedł kolejny raz na przestepczą ścieżkę. Dla mnie byłoby to zabezpieczenie, gdyby jednak jego zachowanie się zmieniło." 

 

Ciężko wyobrazić sobie chęć powiększenia rodziny w tak okropnej sytuacji. Ataki, coraz częstsze i coraz brutalniejsze pojawiają się ponownie. Mr K prawie ją zabija i to na oczach dzieci. Czy można było tego uniknąć?

Książka pt. "Zaślepiona blaskiem Paryża" niezwykle mnie poruszyła. Zawsze współczuję pokrzywdzonym kobietom. Ciężko mi jednak zrozumieć, jak po tak brutalnych pobiciach, groźbach, w tym własnym dzieciom, kobiety pozostają u boku sprawcy? Wiem, że wiąże się to ze strachem. To zrozumiałe. Często jednak słyszę lub czytam, że "Przecież my się kochamy", "To moja wina, on tak ciężko pracuje", "To dobry człowiek, tylko się trochę pogubił", albo "Nie wtrącaj się, to moje życie", "Ty po prostu mi zazdrościsz". Zgrzytam na takie słowa zębami. Cieszę się, że w moim przypadku rozum zawsze wygrywa z uczuciami. Mam nadzieję, że nigdy on mnie nie zawiedzie. Udało mi się uniknąć dwóch związków, z których z pewnością nie wyszłoby nic dobrego. Jestem wdzięczna, że potrafiłam jasno ocenić sytuację i rozpoznać  zagrożenie. Ten, kto kocha, nie krzywdzi. Nie podnosi ręki, chyba że po to, aby obronić swoją rodzinę.  Za mało pomocy, za mało uświadamiania skrzywdzonych kobiet. Czasami rozum przysłaniają uczucia, które w pewnym sensie są klatką dla ofiary przemocy domowej. Czekanie, aż partner się zmieni bo przecież on kocha ją, ona kocha jego...Takiego śmiecia, nigdy nie nazwałbym "Kochaniem", jak robiła to autorka. Jestem w szoku, że od razu od niego nie uciekła do Polski. Przekonała się przecież, że zawsze może liczyć na swoich rodziców i brata. Kiedy zrobiła jeden krok w przód, za chwilę cofała się o pięć. Przyznam szczerze, że denerwowało mnie to. Nie mogę tego zrozumieć. Nie chcę, żebyście myśleli, że oceniam bohaterkę. Trudno mi po prostu zrozumieć, jak długo można tkwić w takim związku, tym bardziej, że dzieci rosną i na wszystko patrzą. Bardzo dużo emocji wywołała we mnie ta książka. Byłam zła i na bohaterkę i na jej męża tyrana. Kiedy trafił do więzienia (nie dlatego, że ją pobił), to chciała go ratować. Dzwoniła do rodziców, teściowej. Nie wspomniała słowem, że ją maltretował. Mówiła, dlaczego go aresztowano i dlaczego nie chciał wrócić do Polski. Tego było już dla mnie za wiele!  Może dlatego, że ja mam zupełnie inny charakter. Tak, możecie napisać, że przecież się bała, gdzie miała pójść, robiła to dla dzieci. Nie, nie i jeszcze raz nie!  Tak nie wolno tego tłumaczyć. Do ilu tragedii doprowadziło takie czekanie? Ile kobiet i ile dzieci ucierpiało? To dowód na to, że już po pierwszym razie, trzeba uciekać, szukać pomocy jak nie drzwiami, to oknem. Nie ma co liczyć na poprawę, nie ma kolejnej szansy. Uciekać i nie pozwalać na krzywdzenie siebie i dzieci. Nie pozwalać na to, by w pamięci dzieci zapisały się obrazy  mężczyzny (ojca), który katuje swoją kobietę (a ich matkę). Nie wolno na to pozwolić!

Myślę, że książkę można uznać w pewien sposób jako przestrogę i ostrzeżenie. Ja odbieram ją tak: nie wolno kierować się tylko i wyłącznie uczuciami. One nierzadko zawodzą. W tym przypadku zawiodły na pewno. Kiedy zaś rozum wysyła sygnały ostrzegawcze, trzeba go posłuchać, ponieważ on nigdy nie zawodzi. Odwlekanie może doprowadzić tylko do tragedii... Tytuł "Zaślepiona blaskiem Paryża" jest dostępny na zaczytani.pl

 

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res

Komentarze

  1. Też tak właśnie myślę, że na pewno jest to niezwykle poruszająca lektura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno jest to bardzo trudna lektura, tym bardziej, że na faktach.

    OdpowiedzUsuń
  3. No pewnie, że od razu trzeba uciekać jak najdalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się świetnie. Z chęcią bym przeczytała tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie, niestety takie relacje istnieją i wcale nie są takie rzadkie.

    OdpowiedzUsuń
  6. W Paryżu byłam i miasto mnie oczarowało (choć sama Wieża Eiffle'a trochę przereklamowana). A jeśli chodzi o książkę to porusza naprawdę ważny temat i faktycznie może być przestrogą dla wszystkich kobiet.

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesująca propozycja, wpisuję ją na listę lektur do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz