"Jak poznałem Świętego Mikołaja" to kolejna propozycja książki w klimacie zbliżających się świąt. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Wilga. Jej autorem jest Ben Miller, natomiast za czarno-białe ilustracje odpowiada Daniela Jaglenka Terrazzini.
Bohaterem powieści jest chłopiec o imieniu Jackson. pewnego dnia, przed świętami Bożego Narodzenia, jego kolega mówi mu, że święty Mikołaj nie istnieje. tak powiedziała mu jego siostra. Chociaż później wycofuj się z takiego stwierdzenia, to zasiało to w Jacksonie ziarenko niepewności.
W wigilijną noc postanawia poczekać do północy, aby sprawdzić, kto układa pod choinka prezenty. W taki sposób przyłapuje świętego Mikołaja na gorącym uczynku. Jednak Mikołaj nie wygląda jak ten, którego zna z opowieści czy obrazków. Przypomina mu bardziej elfa...
Niestety, Mikołaj zupełnie nie spodziewa się, że zobaczy go dziecko i zaskoczony, niefortunnie skręca kostkę w stopie. A przecież ma jeszcze tyle pracy! Jackson oferuje mu swoją pomoc, jednak najpierw chce dowiedzieć się, jak Mikołaj został Mikołajem. Historia okaże się niesamowita. Przeszłość i teraźniejszość Świętego, przypomina trochę "Opowieść wigilijną" oraz film pt. "Kronika świąteczna".
Opowieść toczy się dwutorowo. W książce tej poznamy przeszłość elfa, a także historię Jacksona. Tak jak wspominałam, opowieść skąpego elfa przypomina "Opowieść wigilijną", ponieważ ten bohater odbędzie podróż do przeszłości, po teraźniejszości i do przyszłości. Książka prezentuje zupełnie inne spojrzenie na Mikołaja. Fikcja miesza się z rzeczywistością. Jest zabawnie, ale pojawią się momenty, w których o wzruszenie nie będzie trudno.
Książkę czyta się bardzo szybko i płynnie. Można ją przeczytać za jednym zamachem. Uważam, ze jest świetnie napisana, a czarno-białe ilustracje idealnie współgrają z tekstem. Warto poznać tę opowieść.
Polecam gorąco!
Za egzemplarz
dziękuję Wydawnictwu Wilga
Piekne i bardzo kuszące wydanie. Książka idealna na świąteczny prezent
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie! My teraz czytamy nową powieść dla dzieci Matta Haiga, ale potem z pewnością zastanowimy się nad kolejną.
OdpowiedzUsuń