Z racji tego, że jest to pierwsza książka autorstwa Zośki Papużanki, jaką miałam okazję przeczytać, szukałam informacji na temat innych wydanych przez nią publikacji. Znalazłam same pozytywne, wysoko notowane opinie. Czy moja też taka będzie?
W tej książce poznamy wspomnienia autorki z czasów jej dzieciństwa. Są to momenty związane z wakacjami w rodzinnych stronach. Kiedy tylko rozpoczyna się ten letni czas, autorka wraz z rodzicami i Trutniami (swoim rodzeństwem) wyrusza do Zabawy, wsi, w której mieszkają jej dziadkowie. W domu tym przebywają jeszcze ciotki, wuj oraz Dziubasek, czyli dziecko ciotki Irminy oraz wuja Szwagra.
Relacje łączące rodzinę są naprawdę dziwne i, no cóż, wieje w niej przejmującym chłodem. W mojej opinii było nawet dość toksycznie i destrukcyjnie (niczym tytułowy chwast, czyli kąkol, choć wygląda niepozornie). Jedynie matka narratorki wydała mi się osobą pozytywną, dobrą, choć lekko nie miała i nie potrafiła odnaleźć się w rodzinie swojego męża. Wydaje się, że ojciec od swoich bliskich, woli swój samochód, pomarańczowy opel, o którego dba aż nadto.
Dziadek Antoni sieje postrach wśród wszystkich. Mama narratorki nie jest lubiana i akceptowana przez swoich teściów, co dobitnie dają jej odczuć. W domu dziadków "gnieździ się" kilka osób, a warunki domowe, no cóż, nie zachwycają. Wydaje się, że tylko przyjaźń nastoletniej bohaterki z Bejatką, ma jakieś szanse i jest prawdziwa, nieudawana.
Książa pt. "Kąkol" wydała mi się w pewien sposób przygnębiająca. Nie czułam od niej żadnego ciepła. Miałam względem niej tak naprawdę mieszane uczucia. Współczułam narratorce takiej rodziny. Dla mnie wakacje na wsi u dziadków kojarzą się naprawde dobrze i może zwyczajnie założyłam, że tu będzie podobnie? Natomiast autorka pięknie opisała przyrodę wsi, w ogóle nie można odmówić jej wyjątkowego stylu i pióra. Książkę czyta się niezwykle płynnie. Jej porównania są przemyślane, a język niezwykle poetycki. Czasami ze stron bije sarkazm, czasami można się uśmiechnąć. To, co na pewno mi się nie podobało, to wplecione w tekst żartobliwe opisy na temat religii. Dla mnie w ogóle nie było to zabawne i tego typu żarciki dotyczące jakiegokolwiek wyznania, uważam za zbędne. Ktoś inny może to odebrać inaczej, osobiście mnie to nie bawiło.
Jeśli jesteście zainteresowani "Kąkolem", to znajdziecie ten tytuł na stronie Wydawnictwa Marginesy.
Ja co do niej mam mieszane uczucia. Z jednej strony, uważam, że jest to naprawdę dobrze napisana książka, a z drugiej? Liczyłam na coś więcej. To tylko moje spostrzeżenia po lekturze. Być może nie był to czas na tę książkę, bo spodziewałam się czegoś przyjemnego i lekkiego. Czegoś, co przywoła ciepłe dni lata spędzonych z moim ciotecznym rodzeństwem u dziadków. Choć zdaję sobie sprawę, że są to wspomnienia, smutne, ale jednak...
Nie potrafię do końca wyrobić sobie opinii na temat tej pozycji. Może za jakiś czas do niej wrócę i spojrzę na nią zupełnie innym, czytelniczym okiem?
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Marginesy
Czasami zdarzają się takie pozycje co do których mamy mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuń