"W blasku cieni", Wiktoria Piotrowska -RECENZJA

 Do debiutów podchodzę ostrożnie, aczkolwiek lubię poznawać nowem pisarki i nieznanych mi dotąd pisarzy. Ciekawi mnie ich styl, tematyka, którą poruszają w swoich książkach. Tak też było w przypadku powieści obyczajowej "W blasku cieni" Wiktorii Piotrowskiej


W blasku cieni


(Tu)


Wiktoria Piotrowska to młodziutka osoba (rocznik 2002), a niniejsza książka jest jej pierwszą, czy jednak udaną? 


Blanka i Aleksy to młode, zakochane w sobie małżeństwo. Można powiedzieć, że oboje mają wielkie szczęście, aczkolwiek zarówno ona, jak i on wiele w życiu przeszli. Alek jest obcokrajowcem i pochodzi z Białorusi. W Polsce chciał spełnić swoje marzenia, choć niestety, doznał wielu szykan ze strony Polaków. Blanka nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Jej ojciec był uzależniony od wielu używek, które w końcu doprowadziły go do śmierci. Matka ułożyła sobie życie na nowo w Chicago, założyła drugą rodzinę. Blanką i jej rodzeństwem opiekowała się ukochana ciocia. 

Dziewczyna była też napastowana przez Patryka, kolegę ze studiów, który był w niej chorobliwie zakochany. Blanka nigdy nie chciała z nim być, jednak chłopak nie odpuszczał, dopóki nie zainterweniował Alek.


Małżonkowie mieszkają w Krakowie. Alek pracuje w firmie ochroniarskiej, Blanka jest nauczycielką języka polskiego w szkole podstawowej. Ich życie wydaje się prawdziwą sielanką. Do czasu. Podczas jednego ze służbowych wyjazdów, Aleksy zostaje dotkliwie pobity i trafia do szpitala. Mężczyzna zaczyna skrywać przed żoną pewną tajemnice, brnąć w kolejne kłamstwa. Wszystko po to, by chronić ukochaną przed bólem. W swój plan wciąga najlepszego przyjaciela, Eliasza. Co się stanie, kiedy prawda wyjdzie na jaw? Jakby tego było mało, w pobliżu Blanki znów zaczyna kręcić się Patryk. Czy młodej mężatce grozi z jego strony niebezpieczeństwo? Jaki będzie finał tej historii? 


Jak pisałam wcześniej, do wszelkich debiutów podchodzę z dystansem. Jednak nie mogę wyrobić sobie opinii na temat powieści, dopóki jej nie przeczytam. Przeczytałam "W blasku cieni" i...To nie jest do końca to, czego oczekiwałam. Opis fabuły bardzo mnie zaintrygował, jednak już pierwsze strony trochę mnie rozczarowały. Już na samym początku autorka jak na tacy podaje nam wszystkie informacje na temat bohaterów. A ja lubię poznawać postacie stopniowo, lubię kiedy skrywają jakieś tajemnice. Ogólnie lektura mi się dłużyła. Opisy i dialogi były za bardzo rozbudowane, czego nie lubię. Brakowało mi też jakichś większych emocji, może nawet wybuchów, czy kłótni między małżonkami. Tu było słodko, momentami aż za bardzo. Odkładam ją i znów zabierałam się za czytanie. Jednak nie było aż tak źle (na szczęście), bowiem na koniec zaczęło robić się ciekawie, emocjonująco. Szkoda tylko, że lektura nie porwała mnie tak, jak tego oczekiwałam.

 

Nie przekreślam jednak innych książek autorki, które (mam nadzieję) napisze. Myślę, że każda kolejna powieść będzie lepsza od poprzedniej, bardziej dopracowana. Jeśli książka Was zaintrgowała, znajdziecie ją na stronie zaczytani.pl

 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

Komentarze

  1. Masz rację, z debiutami bywa różnie. Czasem można się sparzyć. Nas to ostatnio spotkało.

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety fabuła zupełnie mnie nie przekonuje, nie wyróżnia się na tle innych. Chociaż taka zwyczajność czasami też jest miłą odskocznią :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiadomo, że debiuty zazwyczaj nie oferują w pełni dopracowanych powieści, jednak lubię dawać im szansę, czasem trafiam na prawdziwe perełki. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz