Książki dla dzieci, w których nie brakuje przygód oraz wielobarwnych, ciekawych postaci, uwielbiam najbardziej. W takich pozycjach dużo się dzieje, bohaterowie są świetnie wykreowani, mają osobowość, myślą i czują.
"Awantura ze strachulcem"
Autor: Marcin Mortka
Ilustracje: Agnieszka Sozańska
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Strony: 208
Wiek: 9+
Data premiery: 30.09. 2020
Akcja jest wartka, książkę czyta się płynnie strona po stronie i nawet nie wiem, kiedy, a już czytałam ostatnie zdanie w publikacji.
Ostatnio polubiłam książki w literaturze dziecięcej z odrobiną dreszczyk w tle. Jest w nich wiele tajemnic i niewiadomych. Zagadki same się nie rozwiążą, a zatapiajac się w takiej lekturze, bardzo szybko "wchodzimy" w wykreowany przez autora świat.
Ponadto, znajduję w nich wiele cech, których tak bardzo szukam w książkach: ciekawa i wciągająca fabuła, humor, ale też ukryte między wierszami treści, nad którymi warto się zastanowić i które warto przwmysle,c, bo być może idealnie odzwierciedlają sytuację, w której się znajdujemy.
"Awantura ze strachulcem" to książka, która posiada wszystkie wymienione wyżej cechy. Autorem publikacji jest pan Marcin Mortka, ten sam, który wykreował postać Tappiego Wikinga. Znacie tego bohatera? Jeśli nie, to koniecznie nadróbcie ze swoimi pociechami czytelnicze zaległości. Tosiek uwielbia jego przygody!
Wracając do "Awantury ze strachulcem", jest to książka dla dzieci w wieku 9+. Jej bohaterem, a jednocześnie narratorem, jest dziesięcioletni Marcel. Chłopiec mieszka w domu z rodzicami, młodszym bratem, Jaśkiem oraz pieskiem, Kłębuszkiem. Jak to między rodzeństwem bywa, chłopcy kłócą się. Jasiek ciągle skarży rodzicom na starszego brata, ale tak naprawdę braci łączy silna więź.
Pewnego razu Marcel odkrywa, że w ich ogrodzie dzieją się dziwne rzeczy. Ktoś robi tam okropny bałagan. Chłopca ogarnia niepokój, kiedy zauważa dziwny odcisk stopy w ziemi. Nie przypomina on odcinku łapy zwierzęcia, ani śladu stóp człowieka. Okazuje się, że są to ślady puchańca o imieniu Brull. Jest to włochaty skrzat domowy, który pojawia się tam, gdzie ludzie ogarnięci są jesienną chandrą i przynosi im dobre sny. Stworek potrzebuje pomocy, bowiem ściga go strachulec, potwór z wielkimi ostrymi zębiskami, przypominający ogromnego węża. Strachulec od dawna poluje na puchańce. Marcelowi chcą pomóc Grzesiek, jego najlepszy przyjaciel oraz Gabrycha, klasowa wzorowa uczennica. Czy uda im się zrealizować plan i schwytać groźnego strachulca w pułapkę?
Nie chcę zdradzić Wam zbyt wiele, bo cóż wtedy będzie mieli za przyjemność z czytania? Nie odbiorę Wam tego, po prostu musicie przeczytać tę książkę. Jest rewelacyjna, na maksa wciągająca, zabawna, ale też wartościowa. Przeczytamy w niej o rodzinie, przyjaźni, przywiązaniu do zwierząt oraz odwadze w przełamaniu strachu. To wspaniała książka, którą polecam jako lekturę na długie jesienne i zimowe wieczory!
Za egzemplarz dziękujemy
Wydawnictwu
uwielbiam takie książki, sama pochłaniam je jednym tchem, a te ilustracje! Magia!
OdpowiedzUsuńJak ta książka się znakomicie prezentuje! Chętnie przeczytamy!
OdpowiedzUsuńPiękne ilustracje! Szkoda, że moje dzieci są jeszcze na tę książkę za małe. Ale kiedyś urosną ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość dla dzieci Marcina Mortki. Tej o Strachulcu jeszcze nie czytaliśmy.
OdpowiedzUsuń