Jak minęły Wam święta, Kochani? U mnie bez większych stresów. 😊 Wszyscy byliśmy grzeczni, więc zawitał do nas Mikołaj, który pod choinką zostawił wiele prezentów. Mnie najbardziej ucieszyły oczywiście książki. 😉
W świąteczny wieczór, przy choince, zabrałam się za lekturę pierwszego tytułu. Była to powieść Richarda Paula Evansa "Dziennik Noel", Wydawnictwa Znak Literanova. To pierwsza powieść pióra tego autora, więc byłam książki niezmiernie ciekawa. Tym bardziej, że jej okładka bardzo mi się spodobała. Lubię powieści w otoczce świątecznym, ale takie, które poruszają życiowe problemy, nie są przesłodzone. Na taką lekturę liczyłam tutaj. Czy rzeczywiście tak było?
"Dziennik Noel" to pierwszy tom z serii Noel. Odwiedzając blogi książkowe, natknęłam się na nazwisko autora, ale jak już wspomniałam, nie miałam jeszcze okazji poznać jego twórczości. Byłam jej ciekawa, ponieważ jak dotąd spotykałam się z pochlebnymi opiniami na temat jego książek.
Jacob Churcher to główna postać "Dziennika Noel". Jest sławnym autorem powieści, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem i popularnością wśród czytelników. Jacobowi wiedzie się naprawdę dobrze. Podróżuje pierwszą klasą, nocuje w luksusowych hotelach, jeździ drogim samochodem, może sobie pozwolić na bardzo wiele. Mężczyzna natomiast jest bardzo samotny, prześladują go wspomnienia smutnego dzieciństwa, a w snach nawiedza go tajemnicza kobieta.
Pewnego dnia, dowiaduje się o śmierci matki, jednak ta wiadomość nie dotyka go tak bardzo. A kiedy musi wrócić do rodzinnego domu, w którym rozegrało się wiele bolesnych przeżyć, wszystko do niego wraca. Musi poradzić sobie z bolesnymi wspomnieniami oraz ogromnym bałaganem, który zostawiła jego matka. Jacob wśród gratów i rupieci będzie próbował znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania: dlaczego ojciec zostawił go na pastwę losu matki? Kim jest kobieta ze snów i jaki związek ma z jego dzieciństwem? Niespodziewanie do drzwi domu jego matki puka młoda kobieta o imieniu Rachel, która także próbuje poznać prawdę o samej sobie. W jaki sposób Jacob może jej pomóc? Oboje wyruszają w podróż do przeszłości. Czy znajdą odpowiedzi na nurtujące ich pytania? Każde z nich ma za sobą trudne przeżycia. Czy to zbliży ich do siebie?
"Dziennik Noel" to początek świątecznej serii z Noel. Już wiem, że sięgnę po te, jak i inne tytuły autorstwa Richarda Paula Evansa. Książka wciągnęła mnie od pierwszej do ostatniej strony. Przeczytałam ją naprawdę szybko, nie spodziewałam się, że lektura wciągnie mnie tak bardzo. To nie jest smętna powieść romantyczna, pełna wybuchów i namiętności-nie. Wszystko tutaj jest subtelne, a rodzące się powoli uczucie nie przesłania innych istotnych wątków. Przeszłość Jacoba naprawdę mnie poruszyła. Przeżył stratę podobną do mojej, co w pewien sposób zbliżyło mnie do tej postaci. Zarówno Jacob jak i Rachel to wspaniale wykreowane postaci z charakterem i duszą, przez co wydały mi się one takie naturalne. Kolejnym plusem powieści są świetnie skonstruowane dialogi, które wiele wnoszą do całej powieści. Dzięki nim wiele możemy dowiedzieć się o bohaterach, a w szczególności o głównej postaci męskiej, bowiem cała historię poznajemy z perspektywy Jacoba (narracja pierwszoosobowa).
Byłam usatysfakcjonowana lekturą i z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po książkę napisaną ręką Richarda Paula Evansa. Jak wiecie nie lubię czytać typowych romansów, w których miłość między bohaterami wybucha gwałtownie. Nie wydaje mi się to prawdziwe, dlatego nie lubuje się w takich książkach. Tutaj wszystko rodzi się powoli, subtelnie.
"Dziennik Noel" to piękna i poruszająca powieść o poszukiwaniu samego siebie, z umiejętnie wplecionym wątkiem uczuciowym. Wciąga czytelnika od pierwszej strony, nie nuży, a sprawia satysfakcję dobrej lektury. Gorąco polecam! Książka dostępna na stronie Wydawnictwa TUTAJ.
Tytuł: "Dziennik Noel"
Seria: Noel
Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak Literanova
Oprawa: miękka
Strony: 304
Za egzemplarz
dziękuję
Wydawnictwu Znak Literanova
Mogłabym nawet przeczytać
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie nie tylko tą książką, ale i całą serią.
OdpowiedzUsuńCzuję się zaciekawiona : ) jeszcze nic tego autora nie czytałam.
OdpowiedzUsuńEvans jeszcze ani razu mnie nie zawiódł, ogromnie mnie ciekawi ten tytuł i w weekend się za niego zabieram.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że nie ma tu tej miłości od pierwszego wejrzenia, że dojrzewa, a nie spada na bohaterów jak manna z nieba.
OdpowiedzUsuńO fajnie, że Mikołaj przyniósł książki pod choinkę :) tej książki jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńWygląda na przyjemną lekką lekturę na wieczór.
OdpowiedzUsuńZachecilas mnie.
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku na pewno się za nią rozejrzeć.
Nie przepadam za książkami w świątecznym klimacie,bo są zbyt cukierkowe. Tutaj mam wrażenie, że jest całkowicie inaczej, co bardzo mnie kusi.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to, że książka nie jest przesłodzona, tylko bardziej hm...przyziemna? Tak, tak chyba mogę ją określić. Właśnie to sprawia, że czyta ja się tak dobrze.
UsuńDo tej książki mnie raczej nie ciągnie, ale może sięgnę kiedyś po jakąś inną powieść tego autora :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPolecam książki Evansa bo to na pewno nie typowe romanse, jeśli masz jeszcze ochotę na świąteczny klimat to przeczytaj Tajemnicę pod jemiołą lub Randkę pod jemiołą (to nie jest seria tylko osobne książki)
OdpowiedzUsuń