Tytuł: "PODRÓŻ NA KONIEC ŚWIATA"
Tekst i ilustracje: Nicholas Gannon
Wydawnictwo: DEBIT
Oprawa: twarda
Liczba stron: 352
Jako dziecko uwielbiałam czytać książki przygodowe. Wypożyczałam wszystko, co było dostępne w szkolnej biblioteczce. Chodziłam do niewielkiej szkoły, która oferowała dość skromniutki repertuar, pomijając lektury. Może, w większości szkół było tak, że na bibliotecznych półkach, głównie dominowały książki obowiązkowe. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Zarówno biblioteki, jak i księgarnie, pękają w szwach, a nowych propozycji książek przybywa, z czego bardzo się cieszę.
Zupełnie niedawno, w moje ręce trafiła "Podróż na koniec świata". Jest to jedna z najnowszych publikacji Wydawnictwa Debit, napisana i zilustrowana przez Nicholasa Gannona.
Jest to niezwykła powieść o chłopcu, który bardzo chciał pójść w ślady swoich dziadków i tak jak oni, podróżować po świecie. Archer Benjamin Helmsley (tak nazywa się chłopiec), jest wnukiem słynnych podróżników, Racheli i Ralfa Helmsleyów. Kiedy dziadkowie przemierzają świat, Archer wraz z rodzicami mieszka w wielkim domu przy ulicy Wierzbowej. Budynek, jak i jego wnętrze, nie podoba się mamie chłopca, z resztą tak samo jak to, że jej teściowie podróżują. Natomiast chłopiec jest nim zachwycony! Dom po brzegi wypełniają eksponaty owadów oraz wypchanych zwierząt, z którymi chłopiec rozmawia. Przed rodzicami chłopiec ukrywa, listy i paczki, które dostaje od dziadków z podróży. Wie, że mama nie pochwala pasji jego dziadków, dlatego nic jej nie mówi.
Pewnego dnia, akurat wtedy, gdy wypadają dziewiąte urodziny Archera, rodzina dowiaduje się, że dziadkowie zaginęli na górze lodowej podczas podróży na Antarktydę. Pani Helmsley, znając zainteresowania syna, nie pozwala mu opuszczać domu. Wychodzić może jedynie do szkoły. Nie chce pozwolić na to, aby syn Archer poszedł w ślady swoich dziadków i zaginął. Mijają dwa lata. Chłopiec ma dość "więzienia". Marzy o odnalezieniu własnej przygody. Pomóc w tym mają mu chłopiec z sąsiedztwa, Olivier Glub oraz Adelajda L. Belmont - dziewczynka z drewnianą nogą. Jak twierdzi, jej własną zjadł krokodyl...
"Dość bezczynnego siedzenia! Znajdzie sposób, żeby uciec z domu
przy ulicy Wierzbowej i przeżyć własną przygodę.
Po prostu musi.W końcu jest Helmsleyem,
a to coś znaczy!
On, Archer, sprosta legendzie Helmsleyów- może nawet ją wskrzesi.
Dokona czynów, z których dziadkowie byliby dumni."
(s. 31)
Jaka przygoda czeka naszych bohaterów? I czy to możliwe, że mimo upływu lat, dziadkowie Archera, Ralf i Rahela Helmsley nadal żyją?
"Czasem jest tak, że lata płyną jedne po drugich,
zlewając się w trudną do rozróżnienia masę.
Ale zdarza się rok, który utkwi nam w pamięci. Może przez to, że
przytrafiło nam się coś dobrego,
a może złego?"
(s. 130)
"Podróż na koniec świata", postanowiłam czytać sobie wieczorami. Wiadomo, teraz, gdy zostałam mamą po raz drugi, swój czas muszę odpowiednio dzielić. 😊 Jak się okazało, był to zaledwie jeden wieczór! Myślicie, że tak szybko znudziłam się książką? Absolutnie nie! Lektura wciągnęła mnie bez reszty i sama przeżyłam frapującą przygodę. Na nowo stałam się tą dziewczynką sprzed lat, która z takim zapałem chowała się pod kołdrę i z latarką czytała książki. Tak, robiłam tak, gdy nie chciałam przerwać dobrej lektury! 😊
Z książką Nicholasa Gannona, godziny upływały dość szybko. Czytałam strona po stronie, dłużej zatrzymując się tylko na niezwykłych ilustracjach, które są niezaprzeczalnym atutem powieści. Są zachwycające. Mają w sobie coś porywającego, magicznego, ale i lekkiego. Aż trudno jest mi to wytłumaczyć. Dominują tu odcienie brązu i beżu, aczkolwiek zdarzają się i czarno-białe obrazki. Mam wrażenie, jakbym oglądała fotografie z odległych lat... Książka jest ubrana w twardą oprawę, co bardzo lubię. Z miękką okładką pewnie "Podróż na koniec świata", pewnie też by mi się spodobała, jednak uważam, że sztywna oprawa nadaje publikacji charakteru i wyjątkowości. A tutaj, wszystko łączy się w idealną całość. Wszystko mi tutaj pasuje: pióro autora, które mnie wręcz oczarowało, ale też bawiło, ilustracje, które cieszą moje oczy, no i ta oprawa...
Uwielbiam takie książki i jestem przeogromnie szczęśliwa, że mogłam ją przeczytać. Żałowałam tylko, że lektura skończyła się tak szybko. Ale jak już wspominałam, nie lubię dzielić czytania, gdy idzie mi ono szybko, a fabuła wciąga. A tutaj tak właśnie było 😀
Jeśli Wasze dzieci kochają książki o podróżach pełnych przygód i tajemnic, z pełnym przekonaniem polecam "Podróż na koniec świata". To niesamowita lektura, która znakomicie sprawdzi się jako prezent gwiazdkowy!
Zachęcam do bliższego zaznajomienia się z książką.
A może przeczytacie przygody Archera B. Helmsleya i jego bliskich, wraz z dziećmi?
Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy książkę przeczytam synkowi, kiedy będzie na nią gotowy.
Książka dostępna jest TUTAJ.
Za egzemplarz dziękuję
Jestem dorosła ale bardzo chętnie przeczytam książkę. Lubię takie opowieści.
OdpowiedzUsuńMysle, że ta książka bardzo by nam się spodobała.
OdpowiedzUsuń😊
takie ksiażki to prawdziwe perełki, pięknie wydane i wciągająca treść. Idealna pozycja na prezent gwiazdkowy
OdpowiedzUsuńTeraz jest naprawdę wiele pozycji dla dzieci i młodzieży w pięknych wydaniach pobudzających wyobraźnię aż chce się czytać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne ilustracje w tej książce.
OdpowiedzUsuńCo za piękna książka! <3
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją recenzję wciąglo mnie okropnie,może żyją dziadkowie...musze sprawdzić.Dzięki za fajną propozycje.Ps.z dwójką a taka zorganizowana ��podziwiam
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją recenzję wciąglo mnie okropnie,może żyją dziadkowie...musze sprawdzić.Dzięki za fajną propozycje.Ps.z dwójką a taka zorganizowana ��podziwiam
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wydanie i styl rysunków
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam czytać o podróżach! :)
OdpowiedzUsuńA ja za młodu wolałam raczej sięgać po książki z serii „Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty”. Dopiero z czasem naszła mnie ochota na coś więcej niż nastoletnie miłostki, tym samym rozglądałam się za fantastyką i przygodówkami. I teraz jestem znacznie starsza, ale nie jestem w stanie pogardzić dobrze napisaną historią, gdzie dzieje się coś ciekawego, także zrecenzowana przez Ciebie książka przyciągnęła moją uwagę i z przyjemnością bym się z nią zapoznała. ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki wydawnictwa Debit, a ta wygląda bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuń