DOMOWA CIASTOLINA - Jak zrobić?




Pierwszy raz zabawę z ciastoliną zaliczyliśmy gdy Antoś miał 11 miesięcy i... zaprzyjaźniliśmy się z nią. 


Dzieciaczki uwielbiają się babrać i brudzić! Antoś nie stanowi tu wyjątku. Wychodzę z założenia, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko! A szczęśliwa pociecha to szczęśliwy rodzic :)

Oczywiście możemy kupić gotową ciastolinę, jednak zrobienie własnej jest przyjemniejsza, szybsza i co najważniejsze tańsza!


 Możemy zaszaleć i stworzyć własną ciastolinę w swoich ulubionych kolorach i zapachach! 


To fantastyczna zabawa, która zajmie dziecko na długi czas! :)

 
Ciastolina to masa,  która ma plastyczną konsystencję, co najważniejsze nieszkodliwą, ponieważ wykorzystaliśmy do niej produkty spożywcze. Aczkolwiek nie nadaje się do spożycia :)

Jeśli używamy do zabarwienia bibuły i bawimy się z maluszkami - oczywiście kontrola jak najbardziej wskazana :)




Składniki na naszą ciastolinę:

 
- 2 miarki mąki
- 1 miarka soli
- 1 szklankę ciepłej wody
- barwniki spożywcze lub przyprawy typu curry, kurkuma, słodka papryka, kakao, barszcz czerwony w proszku, kawa (ewentualnie bibułka karbowana, namoczona w wodzie lub farby plakatowe albo akrylowe - one też dadzą nam ładne kolorki)
- olej
- sok z cytryny lub kwasek cytrynowy
- aromaty do ciasta
- foremki i wykrawacze do ciastek
 

Dodatkowo:

- ziarna fasoli, makaron, soczewica, szyszki itp.

 

Wszystkie składniki na ciastolinę mieszamy i wyrabiamy w misce na masę, której konsystencja przypomina plastelinę.





Ciasto dzielimy na części i zabarwiamy (możemy założyć rękawiczki - barwienie bibułką brudzi ręce).







Naszą ciastolinę barwimy przyprawami lub barwnikami spożywczymi. Tu żółtą ciastolinę otrzymamy przez dodanie kurkumy :)




Natomiast tutaj postawiliśmy na barwniki spożywcze, aczkolwiek czerwony kolor możemy uzyskać dodając do ciasta czerwony barszcz w proszku.







Przechowujemy w szczelnych woreczkach lub pojemnikach w lodówce.



Jeśli jeszcze nie bawiliście się ciastoliną, to spróbujcie. Na pewno Wasze dzieci ją polubią. Będą zachwycone takim dłubaniem, ugniataniem, wykrawaniem i lepieniem.  Zabawa jest przednia.
 Dodatkowo to świetne ćwiczenie usprawniające motorykę małą. 


Teraz kilka moich uwag po naszej brudnej domowej zabawie. 
Jak już wspomniałam na początku, ciastolina to idealna masa do zabawy już z maluszkami. Jest miękka i delikatna, więc małe rączki świetnie sobie z nią poradzą niż,np. z plasteliną. No i jest nieszkodliwa, ponieważ nie zawiera żadnych substancji chemicznych czy sztucznych barwników. Jeśli jednak barwimy ciastolinę, np. farbami - radziłabym uważać. Takie maluszki poznają rzeczy wkładając je do buzi, a dodatek farby mógłby im zaszkodzić.

Kolejny plus - sami tworzymy i wybieramy kolory ciastoliny. W tych zakupionych często nie mamy wyboru jeśli chodzi o kolorystykę, ponieważ pakowanych jest kilka pojemniczków w konkretnych kolorach, które niekoniecznie mogą nam "podpasować". A tutaj to my dobieramy sobie kolory ciasta, jego odcienie oraz dodatki (makaron, fasola, kasze), jak również brokat koraliki, kamyczki, itp.


Ciastolina okazała się dla nas świetnym sposobem na nudę oraz urozmaicenie codziennych zabaw! To wspaniała zabawa kreatywna i hmmm...antystresowa


 Naprawdę, takie ugniatanie to świetne ćwiczenie relaksujące :)

Antoś uwielbia bawić się masami. Interesuje go ich konsystencja, a nierzadko i smak :)




Zagłębia w niej paluszki, odrywa kawałki, dłubie, przekłada do miseczek lub zwyczajnie oblepia kuchenny blat :)

Kiedy wykonuję swoje dekoracje rękodzielnicze z masy solnej, mały ochoczo mi pomaga (na swój sposób i możliwości :) ).

   

Takie babranko to fajne ćwiczenie usprawniające rączki. Wiem, sporo przy tym bałaganu, ale uwierzcie mi, warto

 Od jakiegoś czasu zabawy sensoryczne bardzo mnie zaintrygowały.  Wiem, jak pozytywny wpływ mają na rozwój dziecka, dlatego poszerzam swoją wiedzę w tym zakresie, szukam nowych przykładów, testuję i kombinuję :)

Zabawy sensoryczne sprzyjają poznawaniu otaczającego nas świata poprzez zmysły (dotyk, słuch, smak, zapach i wzrok). Uwielbiam je za to, że nie potrzeba do nich "niewiadomo jakich" zabawek. Wystarczą przedmioty codziennego użytku (takie, które mamy w domu), a także produkty spożywcze i przyprawy, które każda pani domu w swojej kuchni posiada :) Nie ma w nich ograniczeń. Dziecko może się brudzić do woli :)


Na pewno to nie jest to ostatnia tego typu zabawa w naszym domu :) Będzie jeszcze ich wiele. Na razie testuję swoje przepisy i kombinacje. Pewnym jest, że bazować będziemy głównie na różnego rodzaju produktach spożywczych (bo wiem, że nie zaszkodzą dziecku), a także na materiałach różniących się od siebie formą, strukturą, konsystencją, wielkością, kolorem, smakiem i zapachem. Oho! będzie się działo!



A oto nasza Foto-relacja z zajęć sensorycznych dla maluszków, w których uczestniczyliśmy w zeszłym roku z Tosiem :) Było fanstastycznie. Nie spodziewałam się, że tak zainteresują synka. Byłam przekonana, że malec szybko się tym znudzi i będzie marudził. Myliłam się - na szczęście! :)

A wiecie co mi wtedy sprawiło dodatkową radość? To, że nie musiałam tego wszystkiego sprzątać! :-) Ubrania wystarczyło wrzucić do pralki i po kłopocie! :)













Komentarze

  1. Super pomysł na domową ciastolinę :) Ja zwykle korzystam z masy solnej, ale chętnie wypróbuję dodawanie kilku więcej składników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masą solną i my się bawimy i chyba ja najbardziej :)

      Usuń
  2. Domowe ciasteczka w wykonaniu takich cukierników zawsze są najsmaczniejsze. Ale macie dużo gadżetów do tych ciasteczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm...ciastoliny się nie je, ona służy do zabawy :D Aczkolwiek przepis na ciasteczka rownież znajdziesz na naszym blogu w albumie MOJA KUCHNIA. Ciastolina to nie to samo co ciasto do wypieków :)

      Usuń
  3. tyle razy miałam spróbować zrobić taką ciastolinę i jakoś nie moge się zmobilizować ale w koncu trzeba bo zabawa jest super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Zabawa jest przednia, a i motoryka mała pracuje i ćwiczy :) Poza tym ugniatanie ciasta dzieła uspokajająco :) można rozładować emocje na takiej ciastolinie :)

      Usuń
  4. Super! Przepis ma domowe budzenie zawsze się przyda. Czy sól jest niezbędna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślę, że można ją pominąc. Na zajęciach sensorycznych dla maluszków (te dolne zdjęcia), nie używaliśmy soli :). Dodatek soli sprawia, że masa jest trochę bardziej zbita niż bez niej.

      Usuń
  5. U nas z mas to króluje solna. Ale ciastolina wygląda wcale nie gorzej :-) Naturalne barwniki i aromaty do ciasta. To jest to.Ja bym chętnie dodała pomaranczowy. Bardzo lubie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też często bawimy się masą solną. Może nawet ja częściej bo wykonuję różne ozdoby, głównie anioły :)

      Usuń
  6. My też robiliśmy ciastolinę :) Przepis na blogu w zakładce gry i zabawy :) Ale super :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz