"Oblubienica morza", recenzja książki Michelle Cohen Corasanti, Jamala Kanj


Tak naprawdę, kiedy otrzymałam książkę pt."Oblubienica morza", nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Obstawiałam, że książka, choć z historią w tle, nasycona będzie nieszczęśliwą miłością, która wbrew wszystkiemu się obroni. Nie myliłam się za bardzo, jednak cała fabuła książki, to nie było żadne lekkie czytadło - nic z tych rzeczy. W powieści nie brakuje bólu, cierpienia spowodowanych konfliktem między nienawidzącymi się narodami: Żydami i Palestyńczykami. Po przeczytaniu opisu z tyłu okładki, byłam książką zaintrygowana. Natomiast, gdy przeczytałam kilka pierwszych stron, zatraciłam się w lekturze bez reszty...
W "Oblubienicy morza" poznamy cztery główne postaci, które jak się później okaże, będą miały ze sobą wiele wspólnego. To one opowiadają historię ze swojej perspektywy. Ich drogi i losy, będą się ze sobą przeplatać, a nawet ściśle wiązać.
  
Cała powieść rozłożona jest na przestrzeni lat, począwszy od 1932 roku, na 1996 kończąc. Nie sprawiało to jednak problemu w czytaniu lektury. Nie gubiłam się w wydarzeniach, ani przypisanych im bohaterach.

Powieść rozpoczyna historia młodej Sary, która w kwietniu 1932 roku jest świadkiem śmierci matki z rąk radzieckich żołnierzy. Wraz z ojcem, dzięki wpływom wuja Izaaka, przywódcy żydowskich bojowników, udaje im się uciec z Rosji. Na pokładzie statku, ukryci w beczkach, dopływają do Palestyny. Samotni, bez grosza przy duszy, pragną rozpocząć nowe życie. Realia nie są jednak takie proste. Największym problemem i barierą jest oczywiście ich pochodzenie. Żyją z dnia na dzień, na skraju ubóstwa. Kiedyś bogaci i wpływowi (jej ojciec Avraham Jeziernicky, był właścicielem firmy Odessa Grain, którą zagrabili Rosjanie), po przybyciu na nową ziemię, nie mając zupełnie nic, poza sobą. Pewnego dnia, dziewczyna wraz z ojcem udaje się do jego dawnego znajomego, Omara Sultana, palestyńczyka, właściciela Jaffa Orange, prosząc o pomoc i pracę. Sara zostaje zatrudniona jako pielęgniarka do ciężko chorej żony Omara, Fatimy. Poznaje też ich syna, Yousefa, który jest lekarzem. Między młodymi zaczyna pojawiać się uczucie, którego nie są w stanie się wyprzeć. Niestety, na drodze ich szczęścia stoi pochodzenie, odmienne wyznanie oraz nienawiść, która dalej trawi dwa skrócone ze sobą narody...

 Ameera poznajemy w roku 1981. To bardzo utalentowany młody chłopak, który wraz z rodzina zamieszkuje w obozie Szantil. Warunki są niewyobrażalnie trudne. Poznajemy go w chwili, gdy wraz z bliskimi wyrusza na Państwowy Konkurs Naukowy, gdzie pragnie zaprezentować swój wynalazek - baterię słoneczną. Chłopak pragnie wygrać konkurs, aby za zdobyte pieniądze pomóc swojej rodzinie. Po drodze, jak i na miejscu, spotykają ich same nieprzyjemności oraz wrogość ze strony Libijczyków. Mimo wszystko, Ameerowi udaje się zdobyć główną nagrodę...

 W wrześniu 1982 roku, dochodzi do strasznej masakry w obozie Szabry i Szatila, w której ginie większa część rodziny Ameera. Straszny los nie ominął nawet niespełna półrocznej siostrzenicy Lian.

Ameerowi udaje się wyjechać do Ameryki, gdzie ma szansę udoskonalić swój patent. Dalej pragnie pomóc swojej rodzinie, to jeden z jego najwyższych celów. Tam poznaje młodą i śliczną Rebekę, córkę  biznesmena, który pragnie wykupić od niego patent na wynalazek. Jest nią oczarowany, jednak kiedy podczas rozmowy z dziewczyną, Ameer dowiaduje się, że jest ona żydówką amerykańskiego pochodzenia, szybko wycofuje się. Ogarnia go strach, iż Rebeka jest syjonistką,wysłanniczką Mosadu a jemu i jego bliskim grozi wielkie niebezpieczeństwo. Czy rzeczywiście tak jest?

 Rebeka, to młoda dziewczyna, której niczego nie brakuje. Pochodzi z bogatej rodziny, stać ją na wszystko, uczyła się w najlepszych szkołach i korzystała z życia. Czuła się szczęśliwie i beztrosko do czasu, kiedy zrozumiała, że nie wszystkim dane jest takie życie. Przez siedem lat mieszkała w Izraelu, tam poznała, co to znaczy ból i cierpienie innych ludzi. Była świadkiem, pobicia jej najlepszej koleżanki, Lisy przez jej pijanego ojca. Niecałe dwa miesiące później, Lisa już nie żyła. Jak podejrzewała Rebeka, została pobita na śmierć przez własnego ojca. Od tamtej pory, jej życie uległo zmianie. Tym bardziej, gdy jej chłopak, Ze'ev, na jej oczach bije służącą. Nie chce wychodzić za niego za mąż, nie chce życia z człowiekiem, który jest tak brutalny i nienawistny w stosunku do innych. Niestety, Ze'ev nie daje o sobie zapomnieć. To przez niego, jej przyjaciel Marwan, zostaje brutalnie pobity, w efekcie czego zostaje kaleką. Rebeka widzi, do czego doprowadza nienawiść jej rodaków do Palestyńczyków i  chce z tym walczyć. Czy rodząca się więź między nią a Ameerem, będzie tego początkiem? A może końcem?



W książce nie brakuje bólu, tragedii, ludzkiego cierpienia wielkich zbrodni dokonanych na niewinnych ludziach. Czy w takich czasach można się zakochać? Ba! Czy miłością można obdarzyć wroga samemu nie narażając się na niebezpieczeństwo ze strony rodaków?

"Oblubienica morza" nie jest żadną lekką i przyjemną lekturą na wakacje. To mocna książka, która trzyma czytelnika w napięciu i zasypuje go wieloma emocjami, które wręcz wydostają się z jej zapisanych stron. Czytając kartka po kartce, targały mną różne uczucia. Książka tak bardzo mnie poruszyła, iż sama nie wiem, ile wylałam łez. To straszne, ile uprzedzenia mogą zdziałać, porażająca siła nienawiści również nie zostaje bez echa. W mojej głowie powieść stworzyła obraz niewyobrażalnego bólu, ale tez niesprawiedliwości, kiedy czytałam o masakrze w obozie Szatila pod Bejrutem. Nie znałam tej historii, byłam tym zszokowana...

Naprawdę ciężko mi pisać o tej książce, ponieważ za każdym razem ją przeżywam. Dawno żadna lektura nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Pisać, że jest piękna, to za mało. Jest przede wszystkim poruszająca i mocna. Jednak w całej tej wojnie na przestrzeni lat, pojawiały się iskry, które dawały nadzieję na to, że można żyć inaczej, ze można żyć w zgodzie, że można kochać kogoś bez względu na religię i pochodzenie. To napełniło moje serce spokojem i nadzieją. Bohaterowie książki przeszli wiele. Wierzą jednak, że uda im się pokonać przeciwności i będzie im dane naprawdę kochać. Bez strachu, bez sądu, wbrew wszystkiemu. Czy rzeczywiście tak będzie? Czy któraś z par zwycięży w tej walce? Zachęcam do lektury. W niej znajdziecie odpowiedź...





Za egzemplarz dziękuję


Komentarze

  1. Brzmi ciekawie :) zapisuję na listę książek do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowałaś mnie, poszukam może będzie w bibliotece:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna recenzja, bardzo zachęcająca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam trafiać na książki, które tak intensywnie przemawiają, duża satysfakcja czytelnicza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Książka jest wspaniała, kipi emocjami, nie sposób się od niej oderwać.

      Usuń
  5. Właśnie takie książki lubię, także na wakacje. Proste i lekkie zwykle szybko wertuję i jeszcze szybciej o nich zapominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej książki nie da się zapomnieć. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.

      Usuń
  6. Hm, bardzo chętnie przeczytam. Może tytuł jest trochę niefortunny i wskazuje na "lekką" lekturę? A swoją drogą - czytając Twoje recenzje zastanawiam się, ile jest na świecie książek wartych przeczytania, i to takich, o których mało kto słyszał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tytułu, masz rację, może być mylny.Jednak zapewniam, że tytułowa Oblubienica morza, bynajmniej nie oznacza kobiety...Czym jest? Tego nie zdradzę bo sama byłam zdziwiona tym określeniem.Ale dzięki temu książka okazała się jeszcze bardziej intrygująca.

      Usuń
  7. Chwilowo czytuje tylko książki synkowi, ale jak wrócę do lektur dla dorosłych, to z chęcią zajrzę po recenzje ksiazek dla siebie

    OdpowiedzUsuń
  8. Również przed przeczytaniem nie wiedziałam, czego się spodziewać. Totalnie się zatraciłam. To książka, którą każdy może pokochać. Lektura niespotykana i zmuszająca do refleksji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz