Dziś nowość w naszej biblioteczce, która znalazła się u nas dzięki Wydawnictwu Debit. Książka nosi tytuł "Panda i duchy". Kiedy na okładce zobaczyłam tego biało - czarnego misia pomyślałam, że muszę ją przeczytać. Tak, przyznaję, mam słabość do tych słodkich stworzeń. Zarówno autorem, jak i ilustratorem książki jest John J. Mutch. Jest on autorem wielu pięknych bajek, które wydano w wielu krajach i które zostały nagrodzone przez Związek Bibliotek Amerykańskich Zdumiewających opowieści pandy (Sonia Draga, 2008), a także Nowych przygód pandy (Sonia Draga 2009). Ilustracje Mutcha również zostały docenione i nagrodzone, m. in. nagrodą Złotego Medalu Stowarzyszenia Ilustratorów. Imponujące osiągnięcia. Na język polski książkę przetłumaczyła Daria Kuczyńska - Szymala.
W pierwszej kolejności tym, co zwróciło moją uwagę to oczywiście format książki. Jest on bardzo duży (265x278) i kwadratowy, przypominający album (takie formaty są moimi ulubionymi). Twarda oprawa z piękną grafiką, która zamyka 40 stron historii. A o czym jest ta książka?
Jest jesień, korony drzew przybrane są w różnokolorowe liście. Tego dnia mieszkańcy miasteczka obchodzą Halloween. Dzieci przebierają się w wymyślne stroje, w których będą wychodziły na ulice i prosić sąsiadów o łakocie lub robić im psikusy. Dzieci, Karl, Michael i Addy, również się do tego przygotowują. Odwiedza ich przyjaciel Taflo, panda olbrzymia, która zaprasza ich do wysłuchania niezwykłej opowieści o duchach, którą opowie im tajemniczy opowiadacz.
"Jak już skończycie zbieranie słodyczy, spotkamy się przy wielkim kamiennym murze, a ja zabiorę was do opowiadacza".
Dzieci już nie mogą się doczekać. Są bardzo ciekawe, ale troszkę się też obawiają, czy historia nie będzie zbyt straszna. Gdy przychodzą na umówione miejsce, Tafla już na nich czeka i zabiera ich do swojego domu, w którym czeka na nich gość z niezwykłą opowieścią o Senjo...
"Panda i duchy" to na pewno ciekawa książka. Na początku byłam do niej sceptycznie nastawiona. Pomyślałam, że skoro wszystko dzieje się w dzień Halloween, na pewno będą jakieś straszydła i potwory. Nie obchodzę tego święta, więc naprawdę obawiałam się tej lektury, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i ilustracje. Jednak gdy już dostałam książkę i ją rozpakowałam, a potem otworzyłam, moim oczom ukazały się piękne ilustracje w żywych kolorach akwareli, z niezwykłymi, tuszowanymi obrazami. Owszem, dzieci były poprzebierane w kostiumy, ale nie dopatrzyłam się żadnego zombiaka czy kościotrupa. No i nie było żadnych strasznych historii mrożącej krwi w żyłach. Moim zdaniem Halloween jest tu tylko tłem, okazją do opowieści...
Opowiadana przez tajemniczego gościa historia wydała mi się ciekawa, piękna i trochę smutna, jednak wszystko skończyło się dobrze. Pojawił się w niej dość niezwykły element.
Historię tę autor oparł na opowieściach trzech mnichów zen. Jednemu z nich autor zadedykował ów książkę. John J. Muth zaznaczył, iż nie jest to żadna legenda, która wydarzyła się wieki temu. Poprzez tę opowieść Muth chciał wyjaśnić dzieciom na czym polega dwoistość. Spróbuję to wytłumaczyć na przykładzie.
Otóż, gdy jestem z mamą, jestem dla niej córką i zachowuję się wobec niej jak "ja" córka. Natomiast gdy jestem wśród przyjaciół, jestem dla nich koleżanką i moje relacje z nimi (moje "ja") wyglądają zupełnie inaczej. Co, jeśli moi znajomi będą chcieli abym zrobiła coś, co na pewno nie spodobałoby się mojej mamie? Czy jestem wtedy nieuczciwa wobec kogoś czy wolec siebie? Którą prawdziwą "ja" wtedy jestem-powinnam być?
Takie pytania, które sobie stawiamy, nazywane są koanami (zagadkami). Są to pytania, na które sami sobie udzielamy odpowiedzi. Autor tłumaczy to w ten sposób:
"Skierowane są bezpośrednio do intuicyjnej części świadomości człowieka, nie do jego intelektu. Nie da się ich przemyśleć. Nie można ich poddać intelektualnej analizie. To znaczy można, ale nie zrozumie się sedna."
To może wydawać się trochę zawiłe, może na początku niezrozumiałe i filozoficzne. Ja musiałam przeczytać książkę dwa razy, aby pojąć sens tej wypowiedzi :). Książka skłania do przemyśleń pewnych kwestii. To mądra lektura, która nie zawiera zbyt dużo tekstu, jednak nie o ilość tu chodzi, a o jakość. Pod tym względem jest wyjątkowa...
Jakie piękne ilustracje! ja już z takich książeczek "wyrosłam" ale z przyjemnością pooglądałam :)
OdpowiedzUsuńJa chyba nigdy nie wyrosnę. Uwielbiam literaturę dziecięcą. :D
UsuńBardzo ciekawa książeczka i piękne ilustracje :)
OdpowiedzUsuńPolecam książkę treść również zasługuje na uwagę :)
UsuńCiekawy tytuł.
OdpowiedzUsuńZgadza się, a treść jeszcze ciekawsza.
Usuńpiękna książeczka
OdpowiedzUsuńTak ilustracje są wyjątkowe :)
UsuńZapowiada się interesująco.
OdpowiedzUsuńJest :)
UsuńRównież myślę, że liczy się wartość słów a nie ich ilość
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrzmi calkiem ciekawie choc i ja nie lubię tematów okołohaloweenowych :)
OdpowiedzUsuńJa również. Mnie zaintrygowała ta panda. Uwielbiam je! :)
UsuńNie akceptuje halloween ale książka mimo to wydaje się ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńJa również nie bawię się w tego typu święta strachów, w książce chodziło bardziej o opowiedzianą historię. To po prostu miało miejsce tego dnia.Ale nie powiem o jaką historię chodziło :)
UsuńMy uwielbiamy Halloween fajna pozycja a miś pada egzotycznie i ciekawe.
OdpowiedzUsuńPanda jest olbrzymia! :) Mam chyba słabość do tych miśków :) Przyznam, że jej obecność w książce była dla mnie bardzo interesująca.Tym chętniej ją przeczytałam.
Usuń